Górnik nie skruszył tej ściany. Warta Poznań zdobywa pierwsze punkty w sezonie
Ostrożnie, bez zbędnego ryzyka - takie nastawienie w grze od początku tego spotkania prezentowała Warta Poznań, która wciąż zmaga się z wieloma problemami i brakami kadrowymi. Gospodarze skupiali się na organizacji w defensywie i wyczekiwaniu okazji do wyprowadzenia kontrataków, a aktywnością w nielicznych wypadach na połowę rywali wykazywał się szczególnie Maciej Żurawski.
Piłkarze Górnika Zabrze mieli znaczącą przewagę w posiadaniu piłki. Wystarczy wspomnieć, że w 20. minucie wynosiła ona 67:33. Podopieczni Jana Urbana próbowali przestawić autobus ustawiony przez Zielonych, ale nie przychodziło im to łatwo. Co więcej, w tej fazie meczu więcej sytuacji bramkowych mieli właśnie zawodnicy Dawida Szulczka (4:1), którzy każdą akcję starali się zakończyć strzałem na bramkę.
To powodowało sporą frustrację w szeregach gości i agresję w ich grze. W 33. minucie Rafal Janicki najpierw skiksował przy próbie wybicia piłki, a następnie sfaulował w polu karnym doświadczonego Stefana Savicia. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości i od razu podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Kajetan Szmyt, który zupełnie zmylił Daniela Bielicę.
Górnik bez wiertła
Obraz gry nie zmienił się również w drugiej odsłonie rywalizacji. Nadal inicjatywę mieli Górnicy, ale przy tym żadnego skutecznego pomysłu na przedarcie się przez defensywę przeciwników. Sporo zaangażowania prezentował Lukas Podolski, ale mimo częstych zmian pozycji i brania ciężaru gry na siebie nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów.
Z kolei Warta była w pełni konsekwentna i czekała na możliwość podwyższenia wyniku. W 87. minucie dośrodkowanie Jakuba Kiełba z rzutu rożnego wykorzystał Mateusz Kupczak. Pomocnik, który został pozostawiony zupełnie bez krycia, uderzył bez przyjęcia i tym samym zapewnił swojej drużynie cenne zwycięstwo - pierwsze od 21 kwietnia w roli gospodarza.