Historyczna seria Puszczy – trzecia wygrana z rzędu, tym razem nad Widzewem
Pomimo dotkliwej porażki z Radomiakiem, Widzew Łódź przed końcem roku ma jeszcze sporą przewagę nad strefą spadkową. Puszcza Niepołomice z kolei stanęła przed historyczną szansą: już po poniedziałkowym meczu z łodzianami mogli wyjść ze strefy spadkowej PKO BP Ekstraklasy.
Nic dziwnego, że nominalni gospodarze w Krakowie wyglądali na bardziej zdeterminowanych do otwarcia wyniku spotkania. Choć posiadanie piłki oddali już na starcie, to z tego są doskonale znani. Mimo to trzy strzały Żubrów z pierwszej połowy były bliższe powodzenia niż tyle samo uderzeń Widzewa.
Przyjezdni tylko raz mogli naprawdę żałować, gdy w 44. minucie Zapolnik uratował Puszczę wybiciem z pustej bramki. Do strzału przypadkowo – po serii odbić – doszedł Juan Ibiza, ale i on nie zdobył gola. Nie pomogło nawet wprowadzenie w wyjściowym składzie Bartłomieja Pawłowskiego, który od dwóch miesięcy nie grał od pierwszego gwizdka.
Po zmianie stron niewiele się zmieniło w obrazie gry – to Żubry miały konkret i pomysł, znacznie skuteczniej wykorzystując czas spędzony w posiadaniu piłki. Dysproporcja urosła tuż przed godziną gry, piłkarze Widzewa desperacko blokowali strzały i wybijali piłkę poza swoją szesnastkę. Wyglądało na to, że przetrwali, ale VAR zasygnalizował, że przy jednej z prób obrony Juan Ibiza odbił piłkę ręką.
Paweł Raczkowski obejrzał sytuację i przyznał rzut karny. Piłkę w bramce przyjezdnych umieścił Artur Craciun, pozwalając gospodarzom skupić się na zdyscyplinowanej obronie uzyskanego prowadzenia. O ile jednak Puszcza jest znana z dobrej defensywy, o tyle traci też wiele goli w ostatnim kwadransie.
Na to liczył Daniel Myśliwiec, wpuszczając Rondicia, Tkacza, Terpiłowskiego, Ciganiksa i Patryka Kuna. Łódzka maszyna nabrała co prawda trochę energii, ale nie skuteczności – Żubry trzymały Widzew na dystans i bez możliwości oddania strzału choćby w ręce Oliwiera Zycha... Aż do 89. minuty, gdy Ernest Terpiłowski uderzył wprost w bramkarza, a dobijał nad bramką.
Napór trwał aż do 96. minuty, ale łodzianie nie ugrali nic. Tym samym Puszcza zalicza trzecią wygraną z rzędu i wspina się ponad strefę spadkową, do której spycha prawdziwego gospodarza stadionu – Cracovię. Widzew ma o czym myśleć po dwóch porażkach i przed podejmowaniem Pogoni Szczecin na koniec roku.