Historyczny wyczyn Puszczy, pierwsza wygrana na wyjeździe przywraca nadzieję
W piątek w Grodzisku Wielkopolskim spotkali się dwaj najdłużej pracujący trenerzy w klubach PKO BP Ekstraklasy. Zdecydowanie większy ból głowy miał Tomasz Tułacz, którego Puszcza Niepołomice przystępowała do meczu z Wartą Poznań bez dwóch najlepszych strzelców, Sołowieja i Siemaszki.
Nawet z nimi w składzie Żubrom z ogromnym trudem przychodzi strzelanie bramek, tymczasem w Grodzisku już po trzech minutach Artur Craciun główką pod poprzeczkę był bliski szczęścia. Na posterunku był Jędrzej Grobelny, niewątpliwie gwiazda Warty w ostatnim pojedynku z Widzewem.
Ten sam Cracium 10 minut później zaliczył głową asystę, gdy przeciął piłkę po rzucie rożnym, a Roman Jakuba dołożył nogę na wagę prowadzenia 1:0. Czyżby powtórka z ostatniego meczu Warta-Puszcza, w 2020 roku? Wtedy Żubry były górą 2:1.
Początkowe fragmenty w Grodzisku wyglądały nieźle po obu stronach – Zieloni i Żubry zaoferowali wysoką intensywność, ale tylko przyjezdni mogli pochwalić się jakąkolwiek zdobyczą. Szczególnie Craciun był nie do zatrzymania. Groził w 4. minucie, w 14. minucie już asystował, a w 24. minucie do dorobku dołożył gola, ponownie głową i ponownie po stałym fragmencie! Reprezentant Mołdawii zaliczył fantastyczne wejście w mecz, a trener Szulczek mógłby zacząć rwać włosy z głowy, gdyby nie golił się prawie na łyso.
Zieloni znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ Puszcza doskonale wie, jak bronić wywalczonej przewagi i potrafi frustrować nawet znacznie silniejszych rywali. Najbardziej konkretnym dorobkiem Warty do przerwy były dwie żółte kartki dla przyjezdnych z Małopolski. Po zmianie stron aż kwadrans upłynął bez zmian – tak kadrowych, jak i w obrazie gry. Żubry nie zapuszczały się pod bramkę Warty, ale i tej brakowało atutów.
Dopiero wprowadzony po godzinie Dario Vizinger dał sygnał do ataku. Do spółki z Maenpąą, oddali dwa celne strzały w kilkanaście minut, więcej niż cała drużyna przez godzinę. Pod bramką Oliviera Zycha było coraz goręcej, ale zmianami zareagował także Tomasz Tułacz i jego podopieczni zdołali wybić z rytmu Wartę.
Kolejne minuty upływały przy cichnących trybunach w Grodzisku, z wyłączeniem tylko garstki fanów Puszczy świętujących historyczne wydarzenie. Puszcza po raz pierwszy wygrała na wyjeździe i po raz pierwszy zwyciężyła więcej niż jednym golem w Ekstraklasie. Dodatkowo, trzeci w sezonie komplet pozwala Żubrom powiedzieć jasno: nie jesteśmy tylko dostarczycielem punktów. Jako jedyny z beniaminków Puszcza zbliża się do wyjścia ze strefy spadkowej, przełamując serię ponad 20 meczów beniaminków bez wygranej.