Korona Kielce po golu w końcówce remisuje ze Śląskiem. Piękne pożegnanie Jacka Kiełba
Spotkanie rozgrywane na Suzuki Arena w Kielcach od samego początku było otwarte i dynamiczne. Ton grze próbowali nadawać gospodarze, którzy często gościli pod polem karnym Śląska Wrocław. Jednak to nie oznaczało, że rywale zamierzali się jedynie bronić.
Podopieczni trenera Jacka Magiery byli dobrze zorganizowani w defensywie i świadomie wpuszczali na swoją połowę graczy Korony, licząc na możliwość wyprowadzenia groźnych kontrataków. W kilku takich wypadach dynamiką popisywał się przede wszystkim Dennis Jastrzembski, ale ani Eric Exposito, ani Piotr Samiec-Talar nie zdołali wykorzystać swoich szans.
Po upływie ok. 20. minuty meczu murawę nawiedziła prawdziwa nawałnica. Nie chodzi jednak o huraganowe ataki którejkolwiek z drużyn, a prawdziwą burzę z bardzo intensywnymi opadami. Sędzia początkowo na chwilę wstrzymał spotkanie, ale szybko wznowił grę, a piłkarze kontynuowali ją w prawdziwej ulewie.
A skoro musieli grać, to szybko próbowali wykorzystać te warunki, szukając okazji do strzałów z dystansu. Po jednym z takich uderzeń Nono interwencją musiał wykazać się Rafał Leszczyński.
Hiszpan zapewnia remis, Kiełb już w nowej roli
Druga odsłona spotkania od pierwszych minut zapewniła wyraźnie lepszą pogodę i zdecydowanie większe emocje. W 48. minucie na prawej stronie boiska świetną akcję przeprowadzili Samiec-Talar i Martin Konczkowski. Pierwszy z nich po efektownej wymianie idealnie wyłożył piłkę obrońcy, który pewnym strzałem zapewnił gościom prowadzenie.
Po zdobytej bramce to WKS grał ostrożniej, czekając na ruchy zawodników Kamila Kuzery. W tej fazie meczu dobre okazje do wyrównania mieli choćby Jakub Łukowski i Jacek Podgórski. Pierwszy z nich w dogodnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką, a strzał drugiego został zablokowany.
Złocisto-Krwiści nie ustawali w swoich atakach i w końcu dopięli swego. W 84. minucie meczu nieporozumienie między Leszczyńskim i Łukaszem Bejgerem wykorzystał nowy napastnik zespołu, Adrian Dalmau. Hiszpan, który pojawił się na boisku zaledwie chwilę wcześniej, umieścił piłkę w siatce z bliskiej odległości, wprawiając trybuny w euforię.
Kibice oczywiście liczyli na jeszcze lepsze zakończenie meczu, głośno domagając się kolejnej bramki. Mimo przewagi Korony w końcówce spotkania kolejne trafienie nie padło i obie drużyny w swoim pierwszym meczu tego sezonu PKO BP Ekstraklasy podzieliły się punktami.
Po spotkaniu nastąpiło uroczyste pożegnanie Jacka Kiełba - byłego gracza obu drużyn, ale przede wszystkim legendy Korony Kielce. Zawodnicy zespołu gospodarzy i Śląska ustawili się w szpaler, a pomocnik z rąk dyrektora Pawła Golańskiego odebrał pamiątkową koszulkę. Od tego sezonu Kiełb jest członkiem sztabu szkoleniowego trenera Kuzery.