Korona pokonała Stal mimo osłabienia, remis na dnie tabeli. Dramatyczna wygrana Śląska
Śląsk Wrocław - Warta Poznań (2:1)
Gospodarze spotkania mieli jeden cel, wygrać drugi mecz w tym roku i spróbować dotrzymać kroku liderującej w tabeli Jagiellonii Białystok. Drużynę Jacka Magiery dotknął wyraźny kryzys, a w tej sytuacji oczy wszystkich kibiców zwrócone były w kierunku kapitana zespołu, Erika Exposito. Faktycznie, hiszpańskiemu napastnikowi nie można było odmówić zaangażowania. Nie czekał biernie na podanie w polu karnym, ale starał się również rozgrywać akcje. To po jego dokładnym podaniu pierwszą dogodną szansę miał Yegor Matsenko, jednak pomocnik minął się z piłką. Regularne ataki w końcu przyniosły pożądany efekt, kiedy w 27. minucie do siatki trafił Matias Nahuel. Hiszpan przyjął piłkę przed polem karnym, a następnie fantastycznym uderzeniem pokonał Jędrzeja Grobelnego.
Druga część spotkania rozpoczęła się pechowo dla zespołu Dawida Szulczka. Chwilę po rozpoczęciu gry nieodpowiedzialnie zachował się Tomas Prikryl, który sfaulował rywala i po obejrzeniu drugiej żółtej kartki wyleciał z boiska. W tej sytuacji ogromnym zaskoczeniem było to, że po kilku minutach to goście objęli prowadzenie. Próba zablokowania strzału Adama Zrelaka zakończyła się dla Łukasza Bejgera bramką samobójczą. Już w jednej z kolejnych akcji obrońca mógł się zrehabilitować, ale bramkarz Warty zdołał obronić jego mocny strzał sprzed szesnastki.
Śląsk wciąż atakował, jednak miał problem z przebiciem się przez szczelną defensywę zespołu z Poznania. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się dla gospodarzy wstydliwym remisem, do akcji wkroczył Exposito. W 92. minucie Hiszpan w świetnym stylu opanował piłkę w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku nie dał szans golkiperowi Zielonych. Dzięki temu zwycięstwu drużyna z Wrocławia zbliżyła się do Jagiellonii na jeden punkt, choć rozegrała o jeden mecz więcej.
Ruch Chorzów - Puszcza Niepołomice (0:0)
W meczu dwóch drużyn desperacko walczących o utrzymanie początkowo znaczną przewagę wypracowała sobie ekipa gospodarzy. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia wykorzystując każdą stronę boiska regularnie pojawiali się pod polem karnym rywali, ale brakowało im pomysłu na wykończenie akcji. Większość strzałów trafiała w obrońców albo w trybuny. Pierwszą dogodną okazję mieli goście, jednak Dante Stipica zdołał odbić mocne uderzenie Artura Craciuna.
Warto podkreślić, że w podstawowym składzie gości znalazł się Oliwier Zych, który pomimo fatalnego błędu w poprzedniej kolejce wciąż ma zaufanie trenera Tomasza Tułacza. I to właśnie bramkarz wypożyczony z Aston Villi wykazał się refleksem i uchronił swój zespół przed stratą gola, kiedy potężny strzał oddał Adam Vlkanova. Kilka chwil później czeski pomocnik strzelał z podobnej odległości, ale tym razem piłka przeleciała nad bramką.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Niebiescy wciąż byli stroną dominującą, ale problemem była skuteczność. Po godzinie gry drużyna Janusza Niedźwiedzia miała 11 oddanych strzałów, ale tylko jeden z nich był celny. Co więcej, to rywale byli bliżej zdobycia gola, jednak uderzenie głową Craciuna po rzucie rożnym trafiło jedynie w poprzeczkę. W końcowej fazie rywalizacji świetną okazję zmarnował jeszcze Robert Dadok, którzy po precyzyjnym podaniu Miłosza Kozaka z bliskiej odległości posłał piłkę nad bramką. Jakby pecha było mało, po uderzeniu rywala łokciem w twarz w ostatnich sekundach pomocnik zobaczył jeszcze czerwoną kartkę. Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, z którego bardziej zadowolona jest drużyna z Niepołomic.
Korona Kielce - Stal Mielec (1:0)
Spotkanie rozgrywane na stadionie w Kielcach rozpoczęło się dla gospodarzy niezwykle pechowo. Już w 3. minucie rywalizacji kontuzji bez kontaktu z rywalem nabawił się Miłosz Trojak. Obrońca od razu poprosił o pomoc sztab medyczny i pokazał, że niezbędna będzie zmiana. 29-latka po chwili zastąpił Dalibor Takac. W kolejnej fazie meczu gra nabierała tempa, ale po ok. 20 minutach sędzia musiał zarządzić przerwę z powodu zbyt dużego zadymienia wywołanego odpalonymi na trybunach racami.
Następnie z każdą minutą to drużyna Kamila Kuzery zdobywała przewagę. Najpierw dwie doskonałe szanse zmarnował Yevgeniy Shikavka, a jedną Dawid Błanik. Kiedy wydawało się, że do przerwy utrzyma się remis, Korona objęła prowadzenie. Po dokładnie wykonanym rzucie rożnym do piłki w polu karnym dopadł Bartosz Kwiecień i mocnym strzałem nie dał szans Mateuszowi Kochalskiemu.
W drugiej odsłonie spotkania zawodnicy Kamila Kieresia ruszyli do odrabiania strat, a sporo zagrożenia stwarzał znajdujący się w świetnej formie Ilya Shkurin. Od 73. minuty mieli ułatwione zadanie, gdyż drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Yoav Hofmayster. Po zyskaniu przewagi ataki gości stały się jeszcze intensywniejsze, ale trafiały na opór mimo wszystko dobrze zorganizowanej defensywy Złocisto-Krwistych. Gospodarze zdołali utrzymać korzystny wynik do samego końca. Dzięki wygranej przynajmniej na chwilę wydostali się ze strefy spadkowej, z kolei Stal pozostała na ósmym miejscu w tabeli.