Ligowy semafor: Magiera i Siemieniec górą, ile piachu w trybach Legii?
Światło czerwone. Tak złej passy Legia (prawie) nie doświadcza
Cztery porażki z rzędu w meczach o punkty? Tak źle nie było od jesieni 2021, czyli od okresu, który w Legii Warszawa chcieli mieć już zdecydowanie za sobą. Jednak kibicom i zawodnikom ponownie przychodzi przepracować bolesne doświadczenie odbijania się od ściany.
Nie chcemy nawet przypominać, że wówczas piąty mecz – w grupie europejskich rozgrywek – także nie przyniósł punktów. Przed czwartkowym starciem ze Zrinjskim w Mostarze trudno o optymizm. Ale trudno czy nie, Legia liczy na swoich fanów. Klub właśnie opublikował emocjonalny apel, prosząc o liczne stawiennictwo podczas pojedynku ze Stalą Mielec.
W ciemno można powiedzieć, że kibice nie zawiodą, nawet jeśli w samym Mostarze mogą mieć problemy z wejściem na stadion (zakaz). Na Łazienkowskiej pojawią się licznie, ale co zrobi zespół? Pomimo czterech porażek gra Legionistów wcale nie wyglądała tak źle jak bilans spotkań. To wciąż jedna z najsilniejszych kadr w lidze i wypada życzyć wszystkim, by jeszcze powalczyli o najwyższe lokaty. Chwilowo z piątego miejsca muszą zerkać, jak inni biją się o prymat.
Światło pomarańczowe. Tak się (nie) bawią ludzie, wtedy kiedy pada deszcz
Odkąd mamy stadiony na światowym poziomie, odzwyczailiśmy się od takich obrazków. W miniony weekend mecze zostały jednak odwołane niemal na każdym szczeblu z powodu ulewnych deszczy. Od jeziora na boisku amatorskiego AKS-u Zły w Warszawie czy niewiele mniej zalanej murawy przy Konwiktorskiej, po przełożenie meczu przyjaźni między Widzewem a Ruchem w Łodzi.
Ten ostatni boli najbardziej, ponieważ ulewa nie zatrzymała tysięcy kibiców, którzy pokazali klasę tłumnym pojawieniem się na widowni. Organizatorzy walczyli do ostatniej chwili o umożliwienie gry, ale sędzia Tomasz Kwiatkowski ostatecznie nie pozwolił grać. Prezesi obu klubów byli niepocieszeni taką decyzją – ich zdaniem należało grać. Dziś to już nieistotne – znamy nowy termin spotkania.
Światło zielone. Nie chcą przestać pięknie grać. I dobrze!
Odkąd Śląsk Wrocław i Jagiellonia Białystok wzbiły się na ligowe wyżyny, najróżniejsi eksperci wróżą przerwanie passy. I nic dziwnego, to nie Jaga i Wojskowi wydali fortunę na transfery, nie oni grają w pucharach, a miniony sezon kończyli prawie z nożem na gardle. I co z tego? Nic, nic sobie nie robią, grając jak z nut.
Jacek Magiera i Adrian Siemieniec triumfują pomimo ograniczeń budżetowych, a uskrzydleni piłkarze sprawiają coraz większą radość swoim kibicom. Prawie 40 tysięcy ludzi oglądało Legię rzuconą na kolana we Wrocławiu, podobnie jak parę tygodni wcześniej 20 tysięcy miało przyjemność oglądać w Białymstoku.
Jaga ostatni raz straciła komplet punktów na początku września, Śląsk jeszcze w pierwszej połowie sierpnia. Co prawda w chwili publikacji tego tekstu Duma Podlasia gra z Kolejorzem w Poznaniu, ale ani porażka nie zepchnie jej z podium, ani wygrana nie pozwoli Lechowi wyprzedzić Śląska na pierwszym miejscu (chyba że rozmiary zwycięstwa będą naprawdę przytłaczające). I dobrze. Jedna trzecia sezonu za nami, a w czołówce mamy siedem klubów w przedziale siedmiu punktów. Jak można nie ekscytować się Ekstraklasą?