Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Ligowy semafor: rozchwianie emocjonalne fanów Śląska, straty Legii i tor z napisem "tytuł"

Ligowy semafor: rozchwianie emocjonalne fanów Śląska, straty Legii i tor prowadzący do tytułu
Ligowy semafor: rozchwianie emocjonalne fanów Śląska, straty Legii i tor prowadzący do tytułuČTK / imago sportfotodienst / Marta Badowska
Siódma runda gier PKO BP Ekstraklasy już za nami, następna dopiero po meczach Ligi Narodów. Zanim jednak przełączymy się w tryb reprezentacyjny, przyjrzyjmy się wydarzeniom z ligowych boisk. Oto nasz subiektywny przegląd wydarzeń.

Światło czerwone. Jaki Śląsk dzisiaj wylosujesz?

Mecz w Szczecinie miał swoją historię - pierwszy gol Musiolika, dwie asysty Vahana Bichakhchyana, kolejny świetny występ Grosika, no i oczywiście aż osiem bramek. Śląsk wreszcie trafił w meczu na wyjeździe i to aż trzykrotnie, ale co z tego, skoro wciąż nie doczekał się pierwszej wygranej? A przecież mówimy o wicemistrzu Polski, który w poprzedniej kampanii miał wahania formy, ale jednak imponował właśnie solidnością. 

Przed trenerem Jackiem Magierą znów sporo pracy i to zapewne znów głównie w sferze mentalnej. Zawodnicy nie stracili przecież umiejętności w kilka tygodni. Ba! W ofensywie wciąż je prezentują, choć czasem brakuje oczywiście skuteczności. Piłka nożna to emocje, ale kibice z Wrocławia chyba mają już nieco dość tej nieprzewidywalności. Bo czy oni w ogóle mogą stwierdzić, komu kibicują? Drużynie, która biła się tytuł, uczestnikowi europejskich pucharów czy raczej zespołowi, który walczy o utrzymanie? Czy to po prostu wynik gorszego startu czy to poprzedni sezon był ewenementem i raczej należy spodziewać się powrotu do przeciętności? Jeśli dodamy do tego wciąż wzbudzające sporo dyskusji kwestie źródła budżetu klubu i wysokości kontraktów zawodników, to mamy do czynienia z tykającą bombą.

A przy tym przed WKS-em naprawdę trudny kalendarz. Najpierw starcie ze Stalą, w której może zadziałać efekt "nowej miotły", nawet jeśli ma sprowadzać się po prostu do choćby nieznacznej zmiany stylu gry. A później wyjazd do Poznania... Wydaje się, że światło w gabinetach sztabu szkoleniowego będzie świecić się przez całą przerwę reprezentacyjną. Bo to już naprawdę ostatni moment, choć niewykluczone mogą być i wcześniejsze zmiany.

Światło pomarańczowe. Obrona wciąż na wakacjach

Z kolei fani w Warszawie jedną wiedzą na pewno - ze swoją drużyną w tym sezonie nie mogą się nudzić, wyłączając oczywiście mecz w Kosowie. I świetnie, że tym razem głównie ze względu na fantastyczne show, grad bramek i ważne zwycięstwo. Muszę się jednak do czegoś przyczepić. Trzeba bowiem zauważyć, że w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach Legia straciła osiem bramek. W meczu z Motorem dwie, a beniaminek nie należy do najskuteczniejszych - we wcześniejszych pięciu spotkaniach do siatki rywali trafił jedynie trzykrotnie.

Jeśli Wojskowi zawsze będą strzelać przynajmniej o jednego gola więcej, to w porządku. Jednak lepiej tego nie zakładać i solidnie popracować nad defensywą, gdyż już niedługo rozpocznie się faza ligowa Ligi Konferencji. A wtedy może być jeszcze trudniej - szczególnie, że pierwszym rywalem będzie Betis. 

Światło zielone. Na razie z górki

Alta Velocidad Española, Shinkansen, Frecciarossa czy wreszcie Train à Grande Vitesse, a teraz i Lech Poznań. Kolejorz na początku sezonu wystartował świetnie, a jego lokomotywa pędzi niczym najpopularniejsze koleje szybkich prędkości. Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że wskoczył na osobny tor prowadzący prosto do tytułu. A przynajmniej ten najszybszy, gdyż ze względu na brak udziału w europejskich pucharach nie będzie zatrzymywał się na tylu stacjach, co najwięksi konkurenci. Jeśli zatem wykorzysta rozpęd, maszynista będzie odpowiednio kontrolował ster, a załoga wykonywała swoje obowiązki, to nawet na największych zakrętach da się wypracować i utrzymać sporą przewagę.

Ktoś powie "spokojnie, to dopiero siódma kolejka". A ja powiem - to już siódma kolejka! Biorąc pod uwagę wyżej wymienione czynniki, a także bardzo dobrze zbilansowaną kadrę możemy już śmiało stwierdzić, że obowiązkiem Lecha w tym sezonie jest walka o mistrzostwo kraju i to bez żadnych wymówek. Jeśli przy tym znów uda się wypromować wychowanków i sprzedać ich za spore pieniądze (Antoni Kozubal) to zwycięstwo będzie jeszcze większe. Pytanie zasadnicze jest takie, jak długo zawodnikom Nielsa Frederiksena uda się utrzymać taką intensywność. Ale to już zmartwienie Duńczyka i jego sztabu, kibice mogą zacierać ręce i wreszcie doświadczać tempa gry na przyzwoitym europejskim poziomie.

Autor: Joachim Lamch
Autor: Joachim LamchFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen