Nienaładowane pistolety Śląska. Magiera odpowiada na krytykę Klimali
Śląsk Wrocław w finałowym meczu soboty tylko zremisował z Puszczą Niepołomice, seryjnie marnując sytuacje. Po raz pierwszy trener Jacek Magiera postawił od pierwszej do ostatniej minuty na ofensywny duet Klimala-Exposito, który na papierze ma spore atuty, ale w meczu okazał się bezzębny.
Nie odbierając nic świetnym interwencjom Oliwiera Zycha w bramce Puszczy, golkiper wykazywał się głównie przy próbach innych zawodników, jak Nahuel czy Petkov. Klimala po raz pierwszy od podpisania umowy ze Śląskiem rozegrał pełne 90 minut i zebrał fatalne recenzje, problemy obrazując już w pierwszej minucie, gdy ruszył z kontrą, by zdusić ją przed dojściem pod pole karne.
Takich złych decyzji było wiele, a chyba najbardziej bolesna to niewykorzystanie genialnego podania Nahuela w 77. minucie – napastnik zawahał się i nie oddał strzału, gdy miał na to szansę. Na kilka minut przed końcem wyprzedził z kolei piłkę w biegu do główki i nie zdołał oddać strzału, lądując za boiskiem.
Po szóstym z rzędu meczu bez strzelonego gola lub chociaż asysty, w występach Klimali trudno znaleźć pozytywy. Piszący o Śląsku Wrocław Piotr Potępa nie zostawił na snajperze suchej nitki, nazywając jego występ bardzo słabym. Piotr Janas z Gazety Wrocławskiej poszedł dalej i określił trzymanie go na boisku sabotażem. Takie głosy można mnożyć, a te wcale nie należą do mocniejszych.
Klimala z Exposito to nie przypadek
Podczas konferencji pomeczowej trener Magiera wziął 25-latka w obronę. "Patryk Klimala i jego problem ze skutecznością to złożona kwestia. Ten chłopak bardzo chce, wręcz czasami się gotuje. Może potrzeba więcej spokoju. Przyszedł tutaj, by strzelać gole. On o tym wie, ja o tym wiem, oby się w końcu przełamał" – powiedział trener.
Magiera zwrócił też uwagę, że jego wybór Hiszpana i Polaka w ataku – choć nowy – to przemyślana decyzja i element koncepcji, która ma działać w Śląsku. Rzecz w tym, że obecnie obaj mają poważne problemy ze skutecznością.
"Chemia jest i będzie coraz lepsza. Zadowoleni będziemy wtedy, jak wpadnie piłka po strzale któregoś z nich. Jeden i drugi walczył, pracowali bardzo intensywnie. Patryk miał więcej szans na gola. Jeszcze nie ma tego pierwszego, który być może go puści i bramek będzie miał więcej. Na pewno nie działałem pod wpływem publiki czy dziennikarzy. Planujemy, by grali ze sobą dalej w zależności od sytuacji. Nie skreślamy też ustawienia z Petrem Schwarzem. Dziś chcieliśmy wnieść więcej intensywności i mieć dwóch napastników o innej charakterystyce" – wyjaśniał Jacek Magiera.