Okiem redakcji: Starcie beniaminków przed derbami, mecz z potencjałem na grad goli
Ruch Chorzów – ŁKS Łódź. Będzie bijatyka beniaminków?
Powrót do Ekstraklasy dla obu zespołów skończył się laniem. I choć Ruch wywiózł z Lubina mniej przygnębiający wynik, to chyba ŁKS wracał do domu w lepszych nastrojach. Łatwiej przecież przetrawić 0:3 od najbogatszego klubu w lidze, gniewnie ruszającego po należne mu (przynajmniej w jego przekonaniu) mistrzostwo niż porażkę po prowadzeniu do 71. minuty. Niebiescy w Lubinie mieli dobry wynik, jakkolwiek szczęśliwie osiągnięty, po czym został im odebrany jak cukierek dziecku i nie mogli z tym nic zrobić.
Przewagę psychologiczną wydaje się mieć ŁKS. I nic to, że wypuszczają Kowalczyka do Brondby, przecież w Ruchu Chorzów ma braknąć ponownie Foszmańczyka i Sedlaka. Bilans też nie sprzyja Niebieskim, wszak z Rycerzami Wiosny nie wygrali od 2011 roku. Do tego ten Bobek w bramce – jak króliczek Duracell sięga prawie każdej piłki. Przecież nawet z trzema bramkami wpuszczonymi w Warszawie można było się nim zachwycać.
Całokształt nie może nastrajać pozytywnie kibiców Ruchu i jeśli ktoś ma pchnąć drużynę do wygranej, to właśnie oni. Grają kątem w Gliwicach, ale sprawili, że tamtejszy blaszany składak z prefabrykatów zmienia się we wrzący kocioł. Jeśli tchną tę energię w zawodników, możemy oglądać kawał meczu. I tego wszystkim życzę, ale pragmatyzm każe wskazać na wygraną ŁKS-u.
Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin. Niech te derby rozbłysną!
Derby powinny elektryzować, a tymi powinien żyć cały region. Ale nie żyje i trudno mu się dziwić. Ani Śląsk, ani Zagłębie do formy z lat mistrzowskich nie nawiązują, nawet jeśli ostatnie wzmocnienia zaczęły przypominać wyścig zbrojeń. Niekoniecznie pod względem jakości, ale ogłaszania w tym samym czasie, jakby właśnie stanowiły osobną rywalizację.
Zakupy Waldemara Fornalika wyglądają na bardziej przemyślane, ale śmiało – niech David Balda przekona wszystkich, że to on z Jackiem Magierą mają bardziej szczwany plan, niezależnie od budżetu. Wielki Śląsk jest polskiej piłce potrzebny nie mniej niż silne Zagłębie, a póki co nie możemy mieć pewności żadnego z nich. Pod Magierą WKS wybronił się co prawda w lidze, ale na dzień dobry w nowym sezonie zgubił punkty w Kielcach.
Miedziowi z kolei długo bili głową w mur i choć Bartłomiej Kłudka zaliczył niebywale efektowną bramkę, to powtórki we Wrocławiu chyba się nie boją – łatwiej byłoby pewnie wygrać w totka niż zrobić to raz jeszcze. Szkoda, bo takich właśnie atrakcji trzeba derbom Dolnego Śląska: widowiska zamiast kolejnego mdłego 0:0. I choć nie leży to w moim dobrze pojętym interesie, stawiam na wygraną Śląska. Bo ileż można patrzeć, jak klub grający na gigantycznym stadionie na 48 godzin przed derbami publicznie cieszy się, że uprawnionych do wejścia jest już 8000 osób...
Pogoń Szczecin - Widzew Łódź. Tor już czeka na bolidy!
W niedzielny wieczór pogoda nad Szczecinem ma być nieco pochmurna, ale temperatura - cytując klasyka - sprzyjająca do gry w piłkę nożną. Kibicom brak widocznego gwiazdozbioru na niebie musi zastąpić ten znajdujący się na boisku. I wcale nie przesadzam, w końcu na murawie zobaczymy starcie ofensywnie grających drużyn, w meczach których zwykle pada sporo goli.
W pierwszym spotkaniu Widzewa było ich aż pięć, a do tego gospodarze odnieśli cenne zwycięstwo po emocjonującej końcówce, co zawsze jeszcze mocniej napędza cały zespół. W rywalizacji Pogoni z Wartą Poznań był co prawda tylko jeden, ale Portowcy niemal przez całe spotkanie musieli rozbijać szybki wybitnie defensywnie nastawionych gospodarzy. Momentami grali niczym Atletico trenera Diego Simeone - całą jedenastką na własnej połowie. Jaką siłą i fantazją goście tamtego spotkania dysponują w ataku, pokazali w czwartkowym meczu eliminacji Ligi Konferencji z Linfield (5:2).
Fani z pewnością liczą na pojedynek Bartłomieja Pawłowskiego z Kamilem Grosickim. Dwóch znakomitych skrzydłowych, gwiazd naszej ligi, którzy grają w sposób efektywny i efektowny. W dodatku na tyle już doświadczonych, że nie straszna im żadna presja. W końcu razem osiągnęli już wiek emerytalny. Każdy kibic Ekstraklasy już oczami wyobraźni może zobaczyć te widowiskowe rajdy w dwóch różnych kierunkach boiska, niczym wymianę piłki w meczu Nadala z Djokoviciem. Z uwagi na rewanż z Irlandczykami Grosik może rozpocząć ten mecz na ławce, ale jeśli tak się stanie, to jestem pewien, że w którymś momencie wbiegnie na boisko. Nawet, jeśli trener wolałby go oszczędzić.
Myślę, że w tym meczu mogą paść co najmniej cztery gole. Wygra Pogoń lub będzie remis.