Okiem redakcji: Wielka czwórka ostatniego sezonu walczy o uratowanie twarzy
Raków Częstochowa – Pogoń Szczecin. Bitwa o Europę
Próba przewidzenia wyniku w Ekstraklasie coraz bardziej przypomina zadanie astrologiczne niż analityczne. Tym bardziej fascynująco zapowiada się sobotni mecz o czołówkę, w którym Raków musi odpokutować grzechy niedawnych potknięć, które przesądziły o posadzie Dawida Szwargi.
Jens Gustafsson jest w lepszej pozycji, choć po katastrofie w Pucharze Polski też ma nóż na gardle: cel minimum na sezon to podium. Na szczęście to jest w zasięgu, a Portowcy pojawią się w sobotę przy Limanowskiego, gdzie Medaliki nie wygrały żadnego meczu od ponad dwóch miesięcy! Mimo to nominalnym faworytem pozostają schodzący z piedestału mistrzowie Polski.
Czy sprostają oczekiwaniom i uratują sezon? Jeśli nie, najpewniej przyjdzie zaakceptować brak europejskich pucharów w rozgrywkach 24/25. Wbrew bukmacherom stawiam na zwycięstwo Pogoni, która wiosną na miejsce w czołówce zapracowała zdecydowanie bardziej. Jeśli jednak Medaliki obudzą się i zagrają jak z Lechem (4:0) na początku marca, również obejrzę ten mecz z przyjemnością!
Lech Poznań – Legia Warszawa. Klasyk? Czas najwyższy!
Podobnie jak Raków i Pogoń, poznaniacy i warszawiacy muszą ratować to, co im zostało z sezonu 23/24. Wejście Goncalo Feio do Legii nie przyniosło oczekiwanej zmiany jakościowej, ale pod tym względem Lech Rumaka prezentuje się jeszcze gorzej, grając wolno, przewidywalnie i skrajnie nieskutecznie.
Nie dość, że forma obu zespołów ostatnio jest ciężka do oglądania, to jeszcze ostatnie polskie klasyki między Lechem a Legią nie wskazują na to, by czekało nas wielkie widowisko. Jesienne, wyjątkowo bezbarwne 0:0 to tylko jeden z czterech z rzędu remisów. Po raz ostatni Kolejorz pokonał Wojskowych przy Bułgarskiej jeszcze latem 2020. Pal licho wskazanie faworyta w meczu dwóch rozczarowujących ekip, pozostaje życzyć fanom polskiej piłki, by pojedynek wielkich ekip dorósł do oczekiwań. Jeśli któraś z drużyn przy okazji się przełamie – tym lepiej dla wszystkich!
VfL Bochum – Bayer Leverkusen. Okrągły rekord czy powtórka?
Dla Aptekarzy to mecz z pozoru o nic, wygrali już wszystko w lidze, mają gwarancję finałów w rozgrywkach pucharowych w kraju i za granicą. A jednak mają z VfL Bochum rachunki do wyrównania. Na Ruhrstadionie mistrzowie Niemiec nie wygrali żadnego meczu od 2008 roku, dwukrotnie remisując i raz przegrywając.
Właśnie ta porażka zyskuje na znaczeniu, gdy przypomnimy sobie, że miała miejsce 49 meczów temu i od tego czasu Bayer nie przegrał już z nikim. Dla Bochum miano ostatnich pogromców nowego mistrza to dodatkowa motywacja, choć w niedzielnym meczu chyba nie trzeba będzie nikogo motywować, sytuacja w tabeli wskazuje jasno: w przypadku porażki będą już o jeden mecz od strefy spadkowej. Xabi Alonso i jego wiecznie nienasyceni podopieczni na pewno nie będą się na to oglądać, szansa na okrągłe 50 meczów bez przegranej z tym właśnie rywalem brzmi wyjątkowo smakowicie!