Piast Gliwice wciąż niepokonany, ale tylko remisuje w derbach z GieKSą
Ostatni mecz 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy mógł zdecydować o awansie Piasta Gliwice na fotel lidera. Byłaby to sensacja, ale dobre wejście w sezon rozochociło gliwiczan. W dodatku rywalem był katowicki GKS, więc nawet w poniedziałek na derbach stadion Piasta był niemal pełny.
Sprawdź szczegóły meczu Piast - GKS Katowice
GKS zaczął, ale do przerwy remis
Obie ekipy rozpoczęły mecz nieźle i choć to Piastunki zdawały się nadawać rytm, Bartosz Nowak postraszył Frantiska Placha celnym – i zbyt czytelnym – uderzeniem. Pierwszy kwadrans należał jednak do miejscowych, którzy szukali otwarcia wyniku szybkim przejściem do ataku. Tym bardziej nieoczekiwane były wydarzenia z 19. minuty, gdy doskonała wrzutka od Mateusza Kowalczyka znalazła Adama Zrelaka na dalszym słupku. Wyciągnął się i w powietrzu dołożył nogę, by wpakować piłkę do bramki.
Piast atakował, ale GKS prowadził – ten obraz musiał frustrować gospodarzy, podobnie jak bardzo szybkie powroty rywali do obrony, przez którą trudno było się przedrzeć. Z pomocą przyszedł Mateusz Kowalczyk, który piłki od swojego bramkarza nie utrzymał, osaczony przez Dziczka i Kądziora. Ten drugi ruszył z piłką, oddał ją Ameyawowi na lewej stronie, a ten ze skraju pola karnego posłał cudowny strzał, który od dalszego słupka wszedł do bramki.
Kolejne ciosy po przerwie
Katowiczanie nie mogli wrócić do rytmu i zadać drugiego ciosu, choć ostatnia groźna akcja pierwszej połowy należała do nich, gdy Repka wyskoczył do piłki posłanej z wolnego przez Nowaka. Nie trafił i do szatni trzeba było zejść z równowagą.
Po powrocie zrobiło się jeszcze trudniej, ponieważ Piast wszedł z pazurem, już po niecałych trzech minutach wychodząc na prowadzenie 2:1. Nieudane wyjście Kudły nie pomogło mu zatrzymać wysokiej wrzutki, a na jej drugim końcu znalazł się Chrapek, który przymierzył i posłał piłkę obok nieprzygotowanego bramkarza.
Kolejne fragmenty studziły oczekiwania, ponieważ faule rwały rytm gry i nie zwiastowały zmiany wyniku. Ta przyszła ostatecznie na 22 minuty przed końcem, gdy Nowak doskonale znalazł Zrelaka, a ten zadziwiająco łatwo minął Czerwińskiego, strzelił nad ofiarnym Drapińskim i poza zasięgiem Placha, wyrównując wynik i notując dublet. Nie tego spodziewali się gospodarze, którzy optycznie wydawali się grać lepszą piłkę.
Piastunki szukały decydującej bramki, ale Ameyaw przy powtórce z trudnej pozycji nie trafił w bramkę, z kolei petardę Huka bramkarz katowiczan wybił przed bramkę, notując jedną skuteczną interwencję za drugą. Plach zdołał wykazać się w doliczonym czasie, gdy wyszedł jeden na jeden i GieKSa mogła znaleźć szansę uderzenia na pustą bramkę. Golkiper ostatecznie interweniował dobrze.