Piękne gole w starciu Ruchu z Jagą. Lech remisuje ze Śląskiem, Kochalski zatrzymuje Raków
Stal Mielec - Raków Częstochowa (0:0)
Choć podopieczni Dawida Szwargi zmagają się w tym sezonie z wieloma trudnościami, a ich wyniki są wręcz definicją "gry w kratkę", to do Mielca przyjechali po zwycięstwo. Pokazali to już w pierwszych minutach, kiedy stworzyli kilka dobrych okazji. Najlepszej z nich nie zdołał wykorzystać Łukasz Zwoliński, który po strzale głową z bliskiej odległości został zatrzymany przez Mateusza Kochalskiego. Po drugiej stronie boiska sporo zagrożenia pod bramką rywali tworzył Koki Hinokio. W 25. minucie Japończyk zdecydował się na mocne uderzenie, ale i Vladan Kovacević nie dał się zaskoczyć. Bramkarz z Bośni i Hercegowiny musiał wykazać się również w końcówce pierwszej połowy spotkania, kiedy mocnym strzałem z woleja sprzed pola karnego próbował pokonać go Marco Ehmann.
W drugiej połowie spotkania inicjatywę przejął zespół Rakowa. Znakomitą szansę na zdobycie bramki miał Dawid Drachal, ale bramkarz Stali znów popisał się kunsztem. Podobnie było w 67. minucie, kiedy golkiper zdołał odbić mocne uderzenie z bliskiej odległości Ante Crnaca. Gospodarze coraz rzadziej pojawiali się pod polem karnym rywali, a kiedy już udawało im się tam przedostać, to byli skutecznie powstrzymywani przez defensywę Medalików. W ostatnich minutach goście podkręcili tempo, ale pomimo aż sześciu celnych strzałów nie byli w stanie znaleźć sposobu na znakomicie spisującego się tego wieczoru Kochalskiego. Dzięki takiemu wynikowi Raków awansował na piątą pozycję w tabeli i do trzeciego miejsca traci cztery punkty.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław (0:0)
Kolejne spotkanie o ogromnym znaczeniu dla układu tabeli i pozycji obu drużyn, tzw. mecz o sześć punktów. Wygrana gospodarzy umożliwiała im przeskoczenie rywali, z kolei zwycięstwo gości pozwalało zyskać nad Kolejorzem większą przewagę i znów wskoczyć na pierwsze miejsce. Pierwszą okazję na otwarcie wyniku miał Kristoffer Velde, jednak Rafał Leszczyński nie dał się zaskoczyć. Zawodnicy Mariusza Rumaka utrzymywali przewagę, szczególnie aktywni w ofensywie byli Ali Gholizadeh i Filip Marchwiński. W 37. minucie do siatki trafił Filip Szymczak, ale sędzia słusznie anulował gola ze względu na pozycję spaloną napastnika.
W kolejnej odsłonie rywalizacji wciąż dominowała ostrożna gra, choć nieco odważniej zaczęli atakować gracze Lecha. Sporo okazji swoim kolegom kreował Joel Pereira, swoich szans wciąż poszukiwał Szymczak. Podopieczni Jacka Magiery również próbowali stworzyć dogodne sytuacje, ale Erik Exposito często trafiał na mur nie do przebicia w osobie Bartosza Salomona. Doświadczony defensor imponował swoją pewną grą i czystymi odbiorami, co musiało cieszyć obecnego na trybunach stadionu selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza. W ostatniej fazie meczu obaj trenerzy zdecydowali się na kilka zmian, na boisku pojawili się m.in. Adriel Ba Loua, Dino Hotić czy Patryk Klimala. W pewnym momencie urazu nabawił się Yegor Matsenko, a kiedy czekał na pomoc medyków, z trybun w jego kierunku poleciały butelki. Ostatecznie sędzia zdołał uspokoić sytuację, choć zapewne władze Lecha mogą spodziewać się kar.
W końcówce świetną okazję na gola miał Klimala, ale jego strzał był zbyt lekki, by zaskoczyć Bartosza Mrozka. Wynik 0:0 sprawia, że Kolejorz awansował na podium, jednak wciąż traci do Śląska dwa punkty.
Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów (1:1)
Stawka meczu w Białymstoku dla obu drużyn była niezwykle wysoka. Gospodarze walczą bowiem o utrzymanie pozycji lidera PKO BP Ekstraklasy i budowanie przewagi nad resztą stawki, natomiast goście szukają punktów pozwalających im marzyć o utrzymaniu. Zapewne dlatego początek spotkania był dość niemrawy, a obie drużyny skupiły się na odpowiedniej organizacji w defensywie. Następnie dość niespodziewanie przewagę zyskali zawodnicy Janusza Niedźwiedzia. Strzały Milosza Kozaka czy Patryka Sikory były niecelne, jednak tuż przed przerwą fantastycznym trafieniem popisał się Daniel Szczepan. Napastnik otrzymał świetnie podanie od Adama Vlkanovy i bez przyjęcia posłał potężne uderzenie niemal w samo okienko, pokonując Zlatana Alomerovicia.
28-latek mógł rozpocząć drugą odsłonę spotkania równie pięknym golem, jednak jego strzał z przewrotki o centymetry minął prawy słupek bramki Jagiellonii. Podopieczni Adriana Siemieńca ruszyli do odrabiania strat i tworzyli sporo okazji, ale ich uderzenia najczęściej były zbyt słabe, by zaskoczyć Dante Stipicę. Podobnie jak w piątkowym meczu w Gliwicach, graczom obu drużyn z pewnością nie pomagał stan murawy, który był fatalny i sprawiał, że w grę wkradało się sporo przypadku. W końcówce spotkania dogodną okazję na bramkę miał Michal Sacek, ale jego strzał z bliskiej odległości w porę zablokował obrońca rywali. Kiedy wydawało się, że starcie zakończy się wygraną Ruchu, tuż przed ostatnim gwizdkiem pięknym golem z woleja po rzucie rożnym wyrównanie gospodarzom zapewnił Jesus Imaz.