Pierwsza wygrana Piasta w 2024 roku, ale okupiona urazami Dziczka i Chrapka
Zimą nie dało się tego meczu przeprowadzić i rozegrany wówczas kwadrans poszedł na straty. We wtorek Piast Gliwice i Puszcza Niepołomice rozpoczęły zatem mecz od 15. minuty i w kompromisowych składach, próbując szybko wypracować przewagę nad rywalami. Choć po żadnej z drużyn nikt nie spodziewa się wielu goli, to niedawny gol Zapolnika w Łodzi pokazuje, że skreślanie Puszczy byłoby błędem.
Sprawdź komplet statystyk meczu Piast-Puszcza
Pierwszy zagrożenie stworzył Patryk Dziczek, ale wkrótce to on znalazł się w opałach, gdy po zderzeniu z Kojem upadł z dziurą w nodze i nie był w stanie się podnieść. Po kwadransie na boisku napastnik musiał zejść, zastąpiony przez Tihomira Kostadinova.
Ciężar w ofensywie wzięli na siebie koledzy, wybierając krótkie podania po ziemi. I choć Piast zwykle strzela ze stałych fragmentów, to tuż po 40 minucie świetną akcję finalizował Jorge Felix. Posłał nie po tej stronie lewego słupka. Raz spudłował, za drugim zimną krew zachował do końca. Po kolejnym wzorowym rozegraniu z kolegami zmieścił piłkę w bramce, tuż przed przerwą otwierając wynik.
Choć murawa w Gliwicach nie sprzyjała małej grze, Piast rozegrał bardzo dobre dwa kwadranse. Żubry wróciły więc po przerwie z zamiarem wybicia z rytmu gliwiczan, szczęścia szukając – jak to oni – po stałych fragmentach. Frantisek Plach zachował czujność wzorowo przy uderzeniu Wojcinowicza, a kilka minut później równie dobrym refleksem wykazał się Oliwier Zych przy główce Czerwińskiego.
Puszcza część celu zrealizowała: Piastunki w ataku zostały zneutralizowane, ponosząc kolejną stratę personalną. Chrapek zszedł z urazem mięśniowym na 24 minuty przed końcem, a gospodarze skupili się na obronie kompletu punktów. Dopiero w 90. minucie opuścili swoje zasieki, gdy Jorge Felix wypuścił odbiorem Ameyawa. Ten zbyt długo nie podawał i dał się sfaulować przed polem karnym, zyskując dla swojej drużyny tylko cenne sekundy.
Końcówka spotkania straciła resztki widowiskowości, choć i tak niewiele jej było, zaś piłkarze stracili nerwy, gdy po 98 minutach gry wynik się nie zmienił. W tunelu doszło do spięć, ale na murawie i trybunach gliwiczanie mieli co wspólnie świętować – pierwsza w tym roku kalendarzowym wygrana pozwala odskoczyć od strefy spadkowej na pięć punktów. W Gliwicach oddech, za to autobus do Niepołomic będzie smutniejszy, Żubry ponownie utknęły na 16. miejscu.