Pomagał w awansie Bochum, teraz pomoże uratować Ruch Chorzów przed spadkiem?
Większość seniorskiej kariery spędził na Węgrzech, ale Soma Novothny z niejednego piłkarskiego pieca jadł chleb. Jako młodzieżowiec był podopiecznym Napoli, stamtąd trafił do belgijskiego St. Truiden, po drodze było koreańskie Busan, a później VfL Bochum. Z tym klubem 29-letni dziś Novothny awansował z 2. Bundesligi na szczyt niemieckiej drabinki.
Klub tam pozostał, ale piłkarz musiał szukać nowego zatrudnienia. Grał więc w cypryjskim Anorthosisie, gdzie dorobek dwóch goli w 16 meczach wrażenia raczej nie robi. Wrócił więc do rodzimego Vasasu Budapeszt i tam wyniki znacząco się poprawiły. Jesienią tego roku wykręcił 7 goli w 17 meczach, a to wynik, jaki w Ruchu ma tylko Daniel Szczepan.
Ponieważ w żadnym z wiosennych meczów Niebiescy nie zdobyli gola, dodatkowa opcja w ataku będzie bardzo cenna dla trenera Niedźwiedzia. A Novothny ze swoimi 186 centymetrami i 84 kilogramami ma warunki, by poprawić skuteczność ofensywy. Biorąc pod uwagę sytuację i strategię klubu nie dziwi, że na razie umowa obejmuje tylko obecny sezon, z opcją na kolejny.
"Jestem szczęśliwy, że tu trafiłem. Rozmawiałem z trenerem. Zadzwonił do mnie i powiedział, że drużyna potrzebuje takiego napastnika, jak ja. Oglądałem sporo wideo na YouTube, nawet niedawnt mecz z Legią. Atmosfera była niesamowita. Nie mogę doczekać się gry przed takimi kibicami. Poczytałem o historii Ruchu. Taki klub musi zostać w najwyższej lidze. Chcę w tym pomóc" – mówi napastnik Niebieskich, który jest jednocześnie pierwszym piłkarzem z Węgier w historii Ruchu Chorzów.