Powrót PKO BP Ekstraklasy. Stal wyszarpała wygraną w końcówce, Legia wskakuje na podium
Stal Mielec - Puszcza Niepołomice (2:1)
Mimo powrotu po dłuższym czasie i wciąż zimowej aury spotkanie w Mielcu nie było senne. Obie drużyny rozpoczęły rywalizację odważnie, choć trzeba zaznaczyć, że to gospodarze szybko przejęli inicjatywę i przez początkowy kwadrans dominowali na placu gry. Pierwszą dobrą okazję miał Ilya Shkurin, który przed meczem otrzymał statuetkę dla najlepszego piłkarza listopada, ale w jego przypadku przerwa była już bardziej widoczna. Napastnik z Białorusi miał sporo miejsca i czasu, ale w piłkę trafił nieczysto, a co za tym idzie także niecelnie.
Niespodziewanie to jednak drużyna Tomasza Tułacza objęła prowadzenie w spotkaniu, kiedy Mateusz Cholewiak precyzyjnym strzałem przy prawym słupku pokonał Oliwiera Zycha. Ten gol był konsekwencją zbyt dużej nonszalancji zawodników Stali Mielec w rozegraniu akcji blisko własnego pola karnego. Przed przerwą doskonałe szanse zmarnowali Shkurin, który z bliskiej odległości strzałem głową posłał piłkę nad poprzeczką, a także Konrad Stepień, po uderzeniu którego fantastyczną interwencją popisał się Mateusz Kochalski.
W drugiej odsłonie spotkanie było już bardziej zamknięte. Kilka minut po jej rozpoczęciu bramkarz Puszczy obronił mocny strzał Krystiana Getingera sprzed pola karnego. Stal jednak nie ustawała w swoich atakach, co przyniosło efekt w ostatniej fazie rywalizacji. Dokładnie podanie w pole karne otrzymał Skurin, po czym wymanewrował obrońców rywali i strzałem przy słupku doprowadził to wyrównania.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w samej końcówce Piotr Wlazło wykorzystał idealne dośrodkowanie od Macieja Domańskiego i strzałem głową zapewnił swojej drużynie trzy punkty.
Ruch Chorzów - Legia Warszawa (0:1)
Swój premierowy mecz rundy jesiennej dość ryzykowanie rozpoczął Rafał Augustyniak. Obrońca stołecznej drużyny po niebezpiecznym faulu na rywalu otrzymał żółtą kartę już w pierwszej minucie spotkania. Podopieczni Kosty Runjaicia mimo wszystko dalej grali odważnie i agresywnie, ale początkowo rzadko udawało im się przedostać w okolice bramki Niebieskich.
Na boisku płynnej gry było mało, za to sporo fauli - przed przerwą z tego powodu sędzia przerywał starcie 19 razy. Na sytuację z pewnością wpływ miał kiepski stan murawy, przez co wiele zagrań było niedokładnych.
Po zmianie stron spotkanie nabrało tempa. W 56. minucie doskonałe podanie prawą stroną od Pawła Wszołka otrzymał Braz Kramer. Słoweniec wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę Gualowi, który pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Legioniści dążyli do podwyższenia prowadzenia, tworząc wiele dogodnych sytuacji. Po jednej z nich mocne uderzenie oddał Wszołek, ale Dante Stipica wykazał się fenomenalnym refleksem.
Swoje szanse mieli również zawodnicy Janusza Niedźwiedzia, jednak tego dnia w starciu z defensywą rywali okazywali się bezradni. Ostatecznie Legia zainkasowała trzy punkty, które pozwoliły jej wspiąć się na podium ligowej tabeli.