Skandal w Krakowie – chuligani na dachu stadionu Cracovii, sektor gości zniszczony
Poniedziałkowy mecz Cracovii z Widzewem obfitował w emocje na boisku, ale zostanie zapamiętany z zupełnie innego powodu. Po godzinie rywalizacji sędzia Jarosław Przybył nakazał piłkarzom zejść z murawy i wstrzymał mecz.
Choć w sektorze gości rozbłysła pirotechnika, to nie o nią chodziło – kilkadziesiąt osób wdarło się na dach krakowskiego stadionu, tamtędy przedostając się z trybuny na trybunę, pomiędzy sektorami oddzielającymi antagonistycznie nastawionych kibiców.
Sportowe podsumowanie meczu Cracovia - Widzew znajdziesz tutaj
Nastroje próbowali załagodzić piłkarze obu drużyn, do kibiców wyszedł również prezes Cracovii Mateusz Dróżdż. Arbitrzy domagali się, by ostatnie osoby opuściły zadaszenie stadionu, inaczej mecz nie zostałby wznowiony. Ostatecznie przerwa trwała 12 minut.
Jak się okazało, przyczyną chuligańskich incydentów była pomysłowa, choć niebezpieczna, prowokacja z sektora gości. Kibice Widzewa dostali się na dach, na krawędzi którego widnieje na co dzień napis „Cracovia Pany!”. Zawiesili tam swój baner, zmieniając nazwę klubu na Widzew.
To spowodowało wściekłość po drugiej stronie trybun i przedarcie się na dach kilkudziesięciu chuliganów ze wschodniej trybuny. Przebiegli po zadaszeniu na drugi koniec areny i ukradli flagę. Następnie wywiesili ją na swojej trybunie i - już bez interwencji sędziów - spalili.
Gospodarze zapewniają, że dopełnili wszelkich obowiązków i wprowadzili szczególne środki ostrożności przed przyjazdem Widzewa. Mimo to konieczne okazało się wezwanie pododdziałów zwartych policji, które pierwotnie były poza stadionem. Późnym wieczorem w poniedziałek okazało się, że niechybna kara dyscyplinarna i ewentualne uszkodzenia sforsowanych wejść na dach to nie koniec problemów Cracovii.
Klub poinformował w oświadczeniu, że dopiero zaczyna szacować straty w sektorze gości. Według komunikatu Pasów, "na podstawie wstępnych oględzin, sektor zostanie wyłączony z użytku do końca sezonu". Na szczęście krakowianie potwierdzają, że nie było osób poszkodowanych w zajściach.