Trzynasty remis Piasta Gliwice. Zwycięstwo Pogoni z ŁKS-em, nieudany debiut trenera
Piast Gliwice - Cracovia (0:0)
Pierwszy kwadrans meczu rozgrywanego na stadionie w Gliwicach to wyrównana gra obu drużyn, choć bardziej konkretna była ekipa gości. W tym czasie świetną okazję kolegom stworzył będący w znakomitej formie Patryk Makuch, ale żaden z nich nie dobiegł na czas do jego dośrodkowania. W kolejnej fazie meczu gracze posyłali głównie dalekie podania górą, jednak w przypadku większości z nich brakowało precyzji. Wpływ na ich decyzje z pewnością miał stan murawy, który pozostawiał wiele do życzenia. Dodatkowo taka gra wymagała sporej walki, czego konsekwencją była duża liczba fauli. Po jednym z pojedynków mocno ucierpiał Damian Kądzior, ale zdołał wrócić na murawę.
W drugiej odsłonie inicjatywę przejęli gospodarze, którzy coraz częściej pojawiali się pod szesnastką gości, ale to z kolei narażało ich na szybkie kontry ze strony rywali. I to właśnie po takiej akcji mocnym strzałem popisał Otar Kakabadze, jednak Karol Szymański zachował czujność i nie dał się pokonać. Kiedy akcje zespołowe nie przynosiły rezultatu, na solowy rajd zdecydował się Arkadiusz Pyrka, ale jego potężne uderzenie okazało się niecelne. Pod koniec spotkania obaj trenerzy zdecydowali się na kilka zmian. Na boisku pojawili się m.in. Sergiy Krykun, Takuto Oshima czy Karol Knap, ale im także nie udało się wpłynąć na zmianę rezultatu.
To już 13. remis Piasta Gliwice, żadna z drużyn w tym sezonie nie dzieliła się punktami częściej. Pod tym względem ekipa z Górnego Śląska dostała się już do "czołówki" - do tej pory najwięcej nierozstrzygniętych spotkań w jednej kampanii zanotowała Pogoń Szczecin (19 w sezonie 1993/1994).
Pogoń Szczecin - ŁKS Łódź (4:2)
Kibice klubu z Łodzi z pewnością liczyli, że w drużynie zadziała tzw. "efekt nowej miotły", bowiem kilka dni temu na stanowisku trenera Piotra Stokowca zastąpił Marcin Matysiak. Jednak już pierwsze minuty spotkania w Szczecinie pokazały, że o jakąkolwiek zdobycz punktową będzie niezwykle trudno. Tuż po gwizdku rozpoczynającym rywalizację doskonałą sytuację zmarnował Efthymios Koulouris, który nie trafił do bramki z bliskiej odległości. Jednak w 12. minucie Alexander Bobek był już bez szans, gdyż wspaniałym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Rafał Kurzawa.
Portowcy wciąż utrzymywali przewagę, a najbardziej aktywnym zawodnikiem w drużynie był Kamil Grosicki, napędzający akcje lewą stroną boiska. W 35. minucie po kolejnym jego dokładnym podaniu przed szansą stanął Adrian Przyborek, ale został powstrzymany przez bramkarza. Po drugiej stronie doskonałą okazję na wyrównanie miał Kay Tejan, jednak i jego strzał po ziemi trafił prosto w ręce golkipera.
Druga odsłona rozpoczęła się dla gości idealnie. Do odbitej piłki w polu karnym dopadł Dani Ramirez, następnie efektownie minął obrońców i uderzeniem pod poprzeczkę doprowadził do remisu. Po tej bramce trener Jens Gustafsson zareagował niemal natychmiast, wprowadzając na plac gry m.in. Alexandra Gorgona. Szybko okazało się, że była to świetna decyzja. W 63. minucie najpierw doświadczony pomocnik mocnym strzałem sprzed pola karnego ponownie wyprowadził Pogoń na prowadzenie, a kilka chwil później podwyższył na 3:1, dobijając strzał Grosickiego.
To nie był koniec ofensywnych popisów gospodarzy. W 82. minucie tym razem to sam Grosik wykorzystał błąd Michała Mokrzyckiego, zdobywając swoją dziesiątą bramkę w sezonie. Z kolei swojego pierwszego gola w PKO BP Ekstraklasie chwilę po wejściu na boisko strzelił Antoni Młynarczyk, zmniejszając rozmiary porażki na 2:4 i jednocześnie ustalając wynik całego spotkania.