Widzew i Puszcza rozpieszczają widzów, efektowny mecz dla łodzian
Kto liczył na strach Puszczy Niepołomice w jej historycznym debiucie w PKO Ekstraklasie, ten mógł patrzeć z lekkim niedowierzaniem na spokój, z jakim Żubry rozgościły się na stadionie Widzewa. Zresztą, już Wisła Kraków nauczyła się, że duże stadiony i pełne trybuny tylko nakręcają niepołomiczan.
Co prawda w pierwszych minutach najbliżej gola była kąśliwa główka Pawłowskiego, którą po koźle wybijał Kewin Komar, ale Puszcza zapuszczała się pod pole karne rywali równie chętnie. Efekt przyszedł nadspodziewanie szybko i potwierdził, że zawodnicy Tułacza z każdego stałego fragmentu są groźni. Rzut wolny z połowy boiska, piłka dociera do Siemaszki przed polem karnym, a ten posyła ją wprost w okienko już w ósmej minucie.
Kibiców Widzewa to nie zraziło, ale zawodnicy potrzebowali momentu na złapanie rytmu. Nawet dłuższego momentu, szczególnie że w 19. minucie po raz kolejny pozwolili gościom trafić do bramki. Tym razem Cholewiak i Siemaszko rozbroili defensywę. Gospodarze mieli szczęście – ten pierwszy był na spalonym.
Gdy tylko Widzew przejmował piłkę, Puszcza błyskawicznie zwierała szyki i z najwyższą dyscypliną zamykała drogę nie tylko do bramki, ale chwilami i na swoją połowę. Dopiero po upływie 30 minut RTS przejął kontrolę nad meczem. W 35. minucie Terpiłowski ruszył prawym skrzydłem z własnej połowy, wrzucił w pole karne, tam Jordi Sanchez wycofał do Frana Alvareza i jego rodak i za gola w okienko odpłacił Puszczy równie efektownym trafieniem, pierwszym w Widzewie!
Do przerwy wynik się nie zmienił, a po niej gospodarze robili wszystko, by objąć prowadzenie. Gdy piłka z lewego skrzydła minęła prawie wszystkich w polu karnym w 55. minucie, dobiegł do niej Patryk Stępiński i ze spokojem uderzył na prawie pustą bramkę. Teraz to Puszcza musiała gonić wynik.
Teraz to Żubry musiały przeorganizować swoje stado i spróbować przynajmniej wydrzeć punkt. Długo nie udawało się zakończyć akcji przyzwoitym strzałem, aż w 75. minucie Craciun z bliska trafił tylko w słupek. Było czego żałować, sytuacja po kolejnym modelowym rozegraniu piłki przez niepołomiczan.
Żal był tym większy, że wynik pozostawał na styku do samego końca. Jeszcze w 85. minucie kolejna błyskawiczna parada Komara zatrzymała strzał Bartłomieja Pawłowskiego i wydawało się, że wynik pozostanie bez zmian. Nic z tych rzeczy, w doliczonym czasie działo się bardzo wiele.
Po nieudanym rozegraniu piłki pod polem karnym Widzewa, przyjezdni stracili ją i Juljan Shehu ruszył z kontrą. Holował piłkę bardzo długo, by przed bramką oddać ją Ciganiksowi, a Łotysz zmieścił futbolówkę pod interweniującym Komarem.
Kilka minut później prawą stroną ruszyła Puszcza. Po wrzutce Stępnia piłka odbiła się od poprzeczki, doskonale zgrał ją Roman Jakuba, a Rok Kidrić głową pokonał Henricha Ravasa. Była 99. minuta i nic więcej w meczu się nie działo, ale obie drużyny zaoferowały widzom futbol na wysokim poziomie, który można było oglądać z wypiekami na twarzy.