Wiele okazji, mało skuteczności. Korona Kielce remisuje z Widzewem Łódź
Kibice zgromadzeni na Suzuki Arena nie zdążyli jeszcze wygodnie rozsiąść się w fotelach, a już mogli podziwiać pierwsze trafienie w tym meczu. Po dobrze rozegranej akcji i dośrodkowaniu Dominicka Zatora z prawej strony boiska świetnym strzałem z woleja popisał się Mateusz Czyżycki, pokonując bramkarza Henricha Ravasa z bliskiej odległości.
Radość fanów mogła trwać dość krótko, bo już w 5. minucie idealną okazję na wyrównanie miał Bartłomiej Pawłowski. Gwiazdor Widzewa stanął oko w oko z Xavierem Dziekońskim, ale nieco się pogubił i dał odebrać sobie piłkę.
Kilka chwil później dynamiczny kontratak przeprowadzili podopieczni Kamila Kuzery. Doskonałe podanie od Nono otrzymał Yevgeniy Shikavka, ale trafił prosto w interweniującego golkipera RTS-u.
Następnie mocnym strzałem z dystansu popisał się Martin Remacle, jednak piłką przeleciała obok lewego słupka bramki gości. Identycznie było po strzale Czyżyckiego, który zmarnował dogodną szansę na podwyższenie prowadzenia po uderzeniu z pola karnego.
Zmarnowane sytuacje lubią się mścić i tak było tym razem. Tuż przed końcem pierwszej połowy rzut karny podyktowany po faulu Zatora wykorzystał Pawłowski, wyrównując tym samym stan meczu.
Druga odsłona mogła zacząć się tak, jak pierwsza, czyli od gola pomocnika Widzewa. 30-latek wykonywał rzut wolny, który jest jego specjalnością, ale minimalnie chybił.
W odpowiedzi na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Nono, jednak tym razem bramkarz nie dał się zaskoczyć.
W ostatniej fazie meczu to Korona była stroną dominującą. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzał głową oddał Zator, ale piłka trafiła w poprzeczkę.
W samej końcówce spotkanie było bardzo otwarte, a piłka co chwilę wędrowała z jednej połowy na drugą. Ostatecznie pomimo kilku okazji żadnej z drużyn nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki, dlatego mecz zakończył się podziałem punktów.