Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wymęczony i brzydki, ale jednak triumf! ŁKS pokonuje Koronę w 99. minucie

Michał Karaś
Wymęczony i brzydki, ale jednak triumf! ŁKS pokonuje Koronę w 99. minucie
Wymęczony i brzydki, ale jednak triumf! ŁKS pokonuje Koronę w 99. minucieProfimedia
Pierwsze gole, pierwsze punkty, pierwsze powody do radości od chwili powrotu do PKO Ekstraklasy. Łódzki Klub Sportowy na swoim stadionie pokonał Koronę Kielce dzięki bramce w 99. minucie. Mecz najlepiej będzie zapomnieć, co drużyna Kamila Kuzery musi zrobić jak najszybciej.

Skazywana na pożarcie w nowym sezonie Korona Kielce już zdołał utrzeć nosa Śląskowi Wrocław. Ma pierwszy punkt i pierwszego gola, więcej dane jej zdobyć nie było – mecz drugiej kolejki przełożony. ŁKS do piątkowego meczu z kielczanami podchodził w dużo gorszych nastrojach. Dwa mecze bez gola, bez punktu, za to z pięcioma bramkami bagażu.

Nic zatem dziwnego, że w piątek na Stadionie Króla gospodarze od pierwszych minut wyglądali solidniej. O agresywnym ataku na bramkę przyjezdnych mowy jednak nie było. Rycerze Wiosny grali pragmatycznie, a żadna z drużyn nie chciała się odsłonić i stracić bramki jako pierwsza. Może nie szachy, ale asekuracyjne podejście było ciężkie do oglądania dla fanów. Gdy tylko była szansa na stworzenie zagrożenia, kończyło się stratą.

Wyjściowe składy i oceny po meczu ŁKS-Korona
Wyjściowe składy i oceny po meczu ŁKS-KoronaFlashscore

Na otwarcie wyniku długo się nie zanosiło, ale z pomocą przyszła zbyt ostra interwencja Podgórskiego w polu karnym, po której Szymon Marciniak wskazał na wapno. Dani Ramirez przymierzył i wykonał fragment wzorcowo: nie do obrony, potężne uderzenie w górny róg.

Jak się okazało, to była jedyna bramka pierwszej połowy i jeden z zaledwie dwóch strzałów w światło bramki. Drugi był dziełem Ronaldo Deaconu, który w 40. minucie był bliski efektownego gola z rzutu wolnego. W bramce ŁKS-u jest jednak Aleksander Bobek i wybił piłkę spod poprzeczki.

Po powrocie z szatni obie drużyny ponownie wyszły z przeświadczeniem, że na swoją okazję mają sporo czasu. Co prawda kielczanie szukali wyrównania, ale obrona ŁKS-u była tyle niepewna, co zdeterminowana do zatrzymania przyjezdnych. Po kwadransie drugiej odsłony proporcje przechyliły się zdecydowanie bardziej na stronę gospodarzy, ku uciesze kibiców na Galerze. 

Nawet przy stałych fragmentach i pressingu Korony łodzianie wychodzili obronną ręką, zwłaszcza z Bobkiem zatrzymującym wszystkie celne strzały, które udało się wypracować zawodnikom Kamila Kuzery. Wydawało się, że opadający z sił i pomysłów kielczanie nie zdołają już nic zrobić, ale pomogła im ręka Louveau w polu karnym. Szymon Marciniak jej nie zauważył, ale VAR podpowiedział weryfikację i Adrian Dalmau pewnie pokonał Bobka.

Zamknięci przez ponad 20 minut na swojej połowie łodzianie podjęli ostatnie próby zmiany wyniku dopiero w doliczonym czasie. Po kilku boleśnie nieudanych podejściach w końcu wpadło! W 99. minucie główkował po centrze z rzutu rożnego Tutyskinas, piłka po rykoszecie zmieniła lot i weszła przy interweniującym Xavierze Dziekońskim. I choć po paskudnym meczu, choć wymordowane, to zwycięstwo w Łodzi musi dziś smakować wyjątkowo dobrze!

Wynik i statystyki po meczu ŁKS-Korona
Wynik i statystyki po meczu ŁKS-KoronaFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen