Zagłębie Lubin wygrywa w Zabrzu. Górnik w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy
Początek spotkania rozgrywanego na stadionie w Zabrzu, na którym ruszyły już prace budowalne czwartej trybuny, należał do drużyny gospodarzy. Zawodnicy Jana Urbana wypracowali sobie przewagę i często gościli na połowie rywali, ale brakowało im precyzji przy ostatnim zagraniu lub wykończeniu akcji.
Widząc tę nieporadność, w 9. minucie spotkania Lukas Podolski sięgnął po swoje firmowe rozwiązanie, czyli mocny strzał z dystansu. Sokratis Dioudis natychmiast rzucił się z interwencją, kibicom Zagłębia podniosło się ciśnienie, ale ostatecznie piłka przeleciała obok prawego słupka.
W kolejnej fazie meczu do głosu doszli podopieczni Waldemara Fornalika, jednak gra toczyła się głównie w środku pola. Kiedy gracze Miedziowych zbliżali się w okolice pola karnego przeciwników, mieli spore problemy z przedarciem się przez dobrze zorganizowaną defensywę.
W końcu po drugiej stronie boiska kolejną szansę otrzymał Podolski. Mistrz świata uderzył z rzutu wolnego podyktowanego za faul na nim samym, ale tym razem czujność zachował bramkarz drużyny z Dolnego Śląska. Minęło dosłownie kilka minut, a pomocnik miał już na koncie "hat-tricka" zmarnowanych szans, kiedy po dobrym podaniu Erika Janży posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką.
Jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak było i tym razem. Po dynamicznym kontrataku gości piłkę przed polem karnym odebrał Sergiy Buletsa. Ukrainiec w efektowny sposób wymanewrował kilku obrońców, a następnie posłał precyzyjny strzał przy słupku, pokonując Daniela Bielicę.
Wydawało się, że Miedziowi na przerwę będą schodzić do szatni przy dwubramkowym prowadzeniu. Do siatki po dokładnie wykonanym rzucie wolnym głową trafił Aleks Ławniczak, ale sędzia Wojciech Myć anulował gola ze względu na pozycję spaloną walczącego o piłkę Mateusza Grzybka.
Bramka zamurowana
Podobny los spotkał piłkarzy Górnika na początku drugiej odsłony spotkania. Dośrodkowanie po rzucie wolnym uderzeniem głową wykorzystał Kamil Lukoszek, ale arbiter ponownie po analizie VAR nie uznał gola, choć w tym przypadku ze względu na faul niedoszłego strzelca w ofensywie.
Gospodarze dominowali niemal do końca spotkania, ale tego dnia mieli ogromne problemy ze skutecznością. Symbolem ich poczynań było kolejne niecelne uderzenie Poldiego, kiedy znalazł się w dogodnej sytuacji w polu karnym. Na przeszkodzie stawał im również grecki bramkarz, który był praktycznie bezbłędny i kilka razy zatrzymał groźne strzały.
W ostatnich minutach pod bramkę Zagłębia ruszył nawet golkiper drużyny z Zabrza, ale to ryzyko zupełnie się nie opłaciło. Dzięki temu wyjściu w ostatniej akcji Mateusz Wdowiak po kontrataku posłał piłkę do pustej bramki, ustalając wynik spotkania na 2:0.