11Hacks na weekend: Fulham, Bochum i Alavés mają wystarczająco dużo, by zaskoczyć bukmacherów
Brentford - Fulham, sobota 16:00
Brentford mimo tygodniowej porażki z Evertonem zdołało po raz trzeci z rzędu obronić ligowy byt, choć tym razem łatwo nie było. Drużyna skupiona wokół popularnego trenera Thomasa Franka była nękana przez jedną kontuzję ostoi defensywy za drugą, co znalazło też odzwierciedlenie w liczbie straconych bramek. Po odjęciu rzutów karnych wynosiła ona średnio 1,66 na mecz. Tylko beniaminkowie Sheffield United, Luton i Burnley radzą sobie gorzej w tym wskaźniku.
Choć drużyna bardzo skorzysta na powrocie stopera Ethana Pinnocka i defensywnego pomocnika Christiana Norgaarda w samej końcówce sezonu, to wciąż prawdą jest, że londyńskie starcie z Fulham nie ma wyraźnego faworyta. Pod względem jakości stwarzanych i dopuszczanych okazji bramkowych obie drużyny są do siebie bardzo podobne i w próbie meczów tego roku kalendarzowego powinny były uzyskać taki sam zysk punktowy.
Podczas gdy Brentford nie zaprezentowało się zbyt dobrze przeciwko dobrze broniącym się The Toffees, sobotni mecz powinien być znacznie bardziej ofensywny. Obaj rywale potrafią wyprowadzać groźne zrywy ze swoich niskich bloków, ale potrafią też zaprezentować ładne kombinacje w kolejnych atakach. A że drużyna gospodarzy jest bardzo aktywna w pressingu i szybko atakuje po stracie piłki, być może trener Marco Silva będzie w stanie określić, jak wykorzystać ten zamiar taktyczny na swoją korzyść.
Obie drużyny charakteryzują się także w bieżącym sezonie bardzo dobrze zarządzanymi stałymi fragmentami gry. Ale podczas gdy Brentford doskonali również obronę, Fulham często pozwala rywalom na groźne szanse z tych sytuacji. W każdym razie silną bronią gości będzie błyskotliwy Brazylijczyk Rodrigo Muniz.
Autor dziewięciu ligowych goli utrzymuje świetną średnią oczekiwanych goli na poziomie 0,49 i prawie czterech prób strzałów na mecz. Częste strzelanie powinno się Fulham opłacić choćby dlatego, że bramkarz Mark Flekken jest jednym z najgorszych golkiperów w Premier League według modeli oceniających jakość interwencji.
Union Berlin - Bochum, niedziela 15:30
Niemal idealna definicja meczu o sześć punktów. Zajmujące czternaste miejsce Union i piętnaste Bochum mają identyczny dorobek punktowy na trzy kolejki przed końcem Bundesligi, a drużyna z Berlina jest tylko o jednego gola lepsza pod względem różnicy bramek. Obie drużyny mają zaledwie dwa punkty przewagi nad świetnie grającym Mainz, które aktualnie ma pozycję oznaczającą udział w play-offach o utrzymanie. Emocji w tym meczu nie zabraknie.
Podczas gdy Union zdobył zaledwie dwa punkty w ostatnich pięciu meczach, Bochum zostało wzmocnione niedawnym przybyciem nowego trenera Heiko Butschera, który został awansowany ze stanowiska trenera lokalnej dziewiętnastki dopiero w połowie kwietnia. Niespodziewany ruch jak na razie się opłaca. Od tego czasu drużyna rozegrała wyrównane mecze z Heidenheim i Wolfsburgiem, po których w atrakcyjnym pojedynku pokonała zajmujące dziewiąte miejsce Hoffenheim. Podsumowując, cztery cenne punkty i znacznie szczęśliwsze perspektywy.
Oba zespoły pod względem osiąganych wyników powinny plasować się w wyższych rejonach tabeli. Obecnie ich bilans wynosi 30 punktów, ale według modeli matematycznych powinny mieć o osiem więcej. W obu przypadkach głównym powodem jest strzelecka nieudolność ich zawodników - Union jest 14 strzałów za swoimi oczekiwanymi bramkami, a Bochum 13 za nimi.
Analiza prawdziwych przyczyn tak dużej liczby niewykorzystanych szans wykracza poza zakres tego artykułu, ale pewne jest to, że przynajmniej jedna z drużyn może być bardzo niezadowolona ze swojej niskiej produktywności. Chociaż Union jest zdecydowanym faworytem bukmacherów w ten weekend, to wszystko wskazuje na to, że będzie to co najmniej wyrównany pojedynek. Nawiasem mówiąc, w pierwszym meczu Bochum stworzyło wyraźną przewagę terytorialną, znacznie lepsze szanse i wygrało wyraźnie 3:0.
Valencia - Deportivo Alavés, niedziela, 18:30
Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek LaLiga, gospodarze - Valencia - znajdują się tuż na granicy pozycji pucharowych i nic straconego, bowiem obecnie tracą do zajmującego siódmą lokatę Betisu zaledwie dwa punkty. To właśnie z ekipą z Sewilli "Nietoperze" przegrały przed dwoma tygodniami, po czym również oddały wszystkie trzy punkty Barcelonie i według bukmacherów powrócą na zwycięską ścieżkę w starciu z zajmującym dwunastą lokatę Deportivo Alavés.
Nie będzie to jednak takie łatwe. Bramkarz i jeden z największych filarów drużyny Giorgi Mamardashvili zobaczył czerwoną kartkę przeciwko Barcelonie. Gruzin jest jednym z najlepszych bramkarzy w lidze hiszpańskiej, a w metryce pokazującej, ile bramek obronił, jest na podobnym poziomie co Andrij Łunin z Realu Madryt, Rui Silva z Betisu czy weteran Guaita broniący barw Celty Vigo. Do tego należy dodać kontuzje obu full-backów Gaia i Foulquiera.
Co więcej, wyniki Valencii nie są obecnie wcale dobre. W tym roku kalendarzowym, czyli w ostatnich 15 meczach, powinna zdobyć drugą najmniejszą liczbę punktów spośród wszystkich ligowych drużyn. Główną przeszkodą jest dysfunkcyjny atak, który w tym okresie zdobywał średnio zaledwie 0,78 gola na mecz. Alavés ma również bardzo przyzwoitą obronę. Dlatego przynajmniej remis w tym meczu nie byłby wielką niespodzianką.