Arsenal rozbił Crystal Palace i zakończył serię słabych wyników
Do spotkania z Crystal Palace Kanonierzy przystępowali po serii czterech meczów bez zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach, a jednocześnie po serii trzech porażek. Zaczęło się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, gdy Arsenal zremisował na boisku mocnego Liverpoolu w Premier League. To oczywiście nie był zły wynik, ale okazało się to początkiem małego kryzysu. Później przyszły bowiem porażki z West Hamem i Fulham w lidze, a także przegrana z Liverpoolem w Pucharze Anglii.
Eksperci mieli do podopiecznych Mikela Artety wiele zastrzeżeń, jeśli chodzi o ich grę ofensywną. Arsenal nie musi zmagać się z wieloma kontuzjami, a jednak gra w ataku nie przypomina tej w wykonaniu ekipy Hiszpana w poprzednim sezonie. Bukayo Saka i Gabriel Martinelli grają w tej kampanii zauważalnie słabiej.
Spotkanie z Orłami nie rozwiązało wszystkich problemów w ofensywie, ale jednak poprawiło sytuację klubu w tabeli i zapewniło cenne trzy punkty. Nie rozwiązało porblemów w ofensywie dlatego, że w pierwszej połowie za dwie bramki gospodarzy odpowiadał Gabriel, który trafiał po stałych fragmentach gry.
Najpierw w 11. minucie Brazylijczyk wywalczył sobie pozycję w polu karnym rywala i huknął uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Declana Rice'a. Później, w 37. minucie, z najbliższej odległości uderzał po wrzutce Saki, jednak wtedy trafił w bramkarza gości, od którego odbiła się futbolówka, po czym wpadła do siatki. Oficjalnie bramka ta została zapisana na konto Deana Hendersona jako trafienie samobójcze.
Więcej dobrego o napastnikach Arsenalu można powiedzieć po obejrzeniu ich poczynań po przerwie, zwłaszcza wtedy, gdy wynik spotkania był już rozstrzygnięty. Za kluczowe pod tym względem trafienie można uznać gola Leandro Trossarda tuż przed upływem godziny gry. Kanonierzy popisali się wspaniałą kontrą, którą długim wyrzutem rozpoczął David Raya. Hiszpan uruchomił Gabriela Jesusa, a ten wypuścił na wolną pozycję Belga. Wynik 3:0 wydawał być się nie do odrobienia dla gości.
W dalszej części meczu Arteta zdecydował się na kilka zmian, a na boisku pojawili się chociażby Jakub Kiwior i wspomniany Martinelli. To właśnie Brazylijczyk pogorszył sytuację Orłów, a sam odblokował się, zdobywając dublet tylko w doliczonym czasie gry. W 94. minucie na wolne pole wypuścił go Eddie Nketiah, a ten strzałem po dalszym słupku w stylu Thierry'ego Henry'ego pokonał bramkarza. Minutę później znalazł się w bliźniaczej sytuacji po zagraniu od Jorginho i wykończył ją w ten sposób i z takim samym efektem. Nokaut.