Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Arsenal w ostatniej akcji meczu błędów pokonał Luton. Siedem goli na Kenilworth Road

Jon Radcliffe
Declan Rice świętuje zdobycie czwartej bramki dla Arsenalu w meczu z Luton
Declan Rice świętuje zdobycie czwartej bramki dla Arsenalu w meczu z LutonAFP
Declan Rice strzałem głową w doliczonym czasie gry zapewnił Arsenalowi ważne zwycięstwo w walce o pierwszy tytuł Premier League od 2004 roku. W 97. minucie Kanonierzy pokonali Luton Town 4:3 na wyjeździe i na starcie 15. kolejki Premier League mają pięć punktów przewagi nad drugim Liverpoolem.

Terminarz ligowy był fantastyczną okazją dla The Gunners, aby wywrzeć dodatkową presję na goniącej ich stawce. We wtorek grali 24 godziny przed którymkolwiek z głównych rywali do tytułu. A ponieważ The Hatters odnieśli tylko jedno zwycięstwo w ośmiu meczach ligowych, nadzieje gości z Londynu były tym większe.

Mimo to, przed kibicami, którzy tworzą intensywną atmosferę na Kenilworth Road, Luton nie zamierzało pozwolić swoim bardziej utytułowanym przeciwnikom zdominować mecz.

Wyjściowe składy i noty za mecz Luton-Arsenal
Wyjściowe składy i noty za mecz Luton-ArsenalFlashscore

Drużyna Roba Edwardsa utrzymywała Arsenal w ciszy przez pierwsze 20 minut, ale w obecnym sezonie ludzie Mikela Artety potrafią być bezlitośni. Pierwszą prawdziwą szansę w tym meczu mieli właśnie goście, którzy objęli prowadzenie po słabym podaniu z tyłu do Thomasa Kamińskiego, który dał liderom ligi wrzut zza linii w niebezpiecznym miejscu.

Gabriel Jesus szybko zareagował i odnalazł Bukayo Sakę. Posłana przez niego w poprzek boiska piłka trafiła do Gabriela Martinelliego, a od niego z kolei w dolny róg bramki. Przewaga trwała jednak krócej niż pięć minut, gdyż kolejny Gabriel, tym razem Osho z Luton, dobił strzał głową po dośrodkowaniu Alfiego Doughty'ego z rzutu rożnego poza zasięgiem Davida Rayi.

Wyrównanie wydawało się obudzić Arsenal, a Kamiński musiał być czujny, aby powstrzymać kolejne próby Jesusa, Martinellego i Saki. Opór gospodarzy został jednak przełamany krótko przed przerwą, gdy kolejny ruch prawą stroną z udziałem Saki pozwolił Benowi White'owi na świetne dośrodkowanie, a po nim Jesus trafił na 2:1.

To mógł być cios obuchem dla podopiecznych Edwardsa, ale występy przeciwko Liverpoolowi i Tottenhamowi Hotspur pokazały, że mogą sprawić wiele problemów "dużym chłopcom" w lidze. Przed upływem godziny gry prawie odwrócili losy spotkania.

Zanim to się stało, Jakub Kiwior - niestety, jeden ze słabszych punktów Arsenalu z pola - zaliczył kontrowersyjną sytuację, w której przypadkowo trafił wyprostowaną nogą w goleń Townsenda. Uderzał jednak w piłkę, a rywal nabiegł pod jego nogę i nie zobaczył kartki pomimo protestów miejscowych. Polak zszedł po godzinie gry.

Raya notuje najgorszy (?) kwadrans sezonu

Był to kwadrans, o którym Raya nie będzie mógł zapomnieć... Najpierw został przyłapany na tym, że po kolejnym rzucie rożnym Doughty'ego główkował Elijah Adebayo i Raya zebrał się za wolno, by mu to uniemożliwić.

Następnie, w 57. minucie, Hiszpan przepuścił pod pachą niskie uderzenie Rossa Barkleya. Śmiech Aarona Ramsdale'a na ławce rezerwowych mógł być nie na miejscu i chyba golkiper zdał sobie z tego sprawę...

Arsenal wraca z mozołem

W ostatnich tygodniach w Premier League było wiele emocjonujących meczów, a ten można zdecydowanie dodać do listy. W ciągu 180 sekund od gola Barkleya Arsenal przywrócił równowagę dzięki zręcznemu dotknięciu Kaia Havertza po zagraniu piłki przez Jesusa.

Błyskawiczna odbudowa prowadzenia? Nie. Pozostała część meczu wyglądała jak ćwiczenie ataku przeciwko obronie, gdy Arsenal próbował złamać drużynę najwyraźniej zadowoloną z punktu. Arteta i spółka uważali, że powinni mieć rzut karny, gdy Osho i Saka zderzyli się w polu karnym, ale po weryfikacji VAR nie przyznano jedenastki.

Widzowie musieli czekać aż do końca doliczonego czasu na decydujący moment i zwłaszcza ci w sektorze gości musieli być usatysfakcjonowani. Cross Martina Odegaarda odbił się od głowy Rice'a i minął Kamińskiego, wprawiając fanów Arsenalu w zachwyt, podczas gdy ich koledzy z Luton pogrążyli się w rozpaczy.

Co ciekawe, triumf londyńczyków jest ich pierwszym na tym obiekcie od 12 spotkań, a teraz zwyciężyli w sześciu kolejnych meczach we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem podopieczni Edwardsa nie byli w stanie wykorzystać porażki 0:1 Burnley z Wolverhampton Wanderers w swoich próbach oddalenia się od strefy spadkowej. Choć z samej postawy drużyny i trener, i zarząd, i kibice będą pewnie zadowoleni.

Wynik i statystyki meczu Luton-Arsenal
Wynik i statystyki meczu Luton-ArsenalFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen