Arsenal wydarł Evertonowi trzy punkty, ale nie zrobił tego w pięknym stylu
Mikel Arteta zdecydował się na delikatne zmiany w składzie i dał szansę od pierwszej minuty Davidowi Rayi oraz Fabio Vieirze. Nie przekonaliśmy się jednak w jakiej dyspozycji znajduje się hiszpański bramkarz sprowadzony z Brentford na zasadzie wypożyczenia, bo Everton praktycznie nie zmusił go do żadnej pracy. Jego gra opierała się dzisiaj głównie na wymienaniu podań i posyłaniu dalekich piłek.
Arsenal od pierwszych minut miał wysokie posiadanie futbolówki, ale nieco poza grą był Eddie Nketiah, który przecież jako napastnik powinien stanowić największe zagrożenie pod bramką Jordana Pickforda.
Wydawało się, że sytuacja ta zmieniła się w 20. minucie i od tego czasu mecz dla Arsenalu będzie dużo łatwieszy. To wtedy w stylu Thierry'ego Henry'ego do siatki trafił Gabriel Martinelli. Gol został jednak anulowany ze względu na spalonego Nketiaha w fazie budowania akcji. Mało tego, Brazylijczyk nabawił się w akcji bramkowej kontuzji, która wymusiła jego zejście z boiska, na które wszedł Trossard.
W przerwie Arteta ewidentnie musiał wstrząsnąć swoim zespołem, ponieważ na drugą połowę Kanonierzy wyszli jeszcze bardziej ofensywnie usposobieni. Już na samym jej początku świetną okazję miał Martin Odegaard, ale z jego uderzeniem poradził sobie Pickford. Później zagraniami za plecy obrony Evertonu raz za razem popisywał się Oleksandr Zinczenko, ale nawet jeśli adresat takich zagrań dochodził do piłki, to kończyło się jedynie na niegroźnym dośrodkowaniu.
Gdy zaczynało zanosić się na kolejny dzisiaj bezbramkowy remis w Premier League, ten jeden jedyny strzał, który wpadł do siatki, oddał Trossard. Wszystko wzięło się z rozegranego na krótko rzutu rożnego, po którym Arsenal skonstruował kombinacyjną akcję, a Belg oddał niesygnalizowany strzał, który odbił się od słupka i dał gościom prowadzenie.
Później goście spokojnie powinni jeszcze podwyższyć wynik, bo po kontrze na bramkę Evertonu strzelali Odegaard i Vieira, ale żadne z tych uderzeń nie znalazło drogi do bramki. Finalnie jednak Kanonierzy po powrocie ze zgrupowań reprezentacji zdobywają trzy punkty i utrzymują miejsce w ścisłej czołówce ligowej.