Arsenal wypuszcza trzy punkty w końcówce. Coraz mniejsza przewaga nad City
Piłkarze Arsenalu już od początku spotkania pokazali, że nie zamierzają kalkulować i od razu ruszyli pod bramkę przeciwnika. W efekcie już w 2. minucie Granit Xhaka oddał mocny strzał, który został jednak zablokowany przez obrońców. Kanonierzy chwilę później wykonywali jeszcze rzut rożny, ale tym razem nie zagrozili bramce Alissona. W odpowiedzi mocnym, choć niecelnym strzałem popisał się Cody Gakpo.
Kibice nie musieli jednak długo czekać na pierwsze trafienie w meczu. W 8. minucie piłkę w pola karne zagrał Martin Odegaard. Ta odbiła się od Virgila Van Dijka i trafiła wprost pod nogi Gabriela Martinelliego, a Brazylijczyk sprytnym uderzeniem umieścił ją w siatce.
W 12. minucie rezultat mógł podwyższyć Oleksandr Zinchenko, ale golkiper The Reds zachował czujność i sparował piłkę na rzut rożny.
Piłkarze Jurgena Kloppa starali się jak najszybciej odrobić straty, ale brakowało im pomysłu na przebicie się przez dobrze zorganizowaną defensywę rywali. Zwłaszcza że Arsenal miał już korzystny wynik i mógł skupić się na kontrolowaniu gry oraz oczekiwaniu na wyprowadzenie kontry.
Dogodną sytuację gospodarzom udało się stworzyć dopiero w 20. minucie spotkania. Fabinho posłał wysokie podanie w pole karne, gdzie czekał już Andrew Robertson, ale jego strzał minął bramkę o kilka centymetrów obok prawego słupka.
W 28. minucie to zawodnicy Mikela Artety podwyższyli prowadzenie. Podanie na lewą stronę boiska otrzymał Martinelli i szybko dośrodkował futbolówkę w kierunku Gabriela Jesusa, który uderzeniem głową pokonał swojego kolegę z reprezentacji.
Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkową przewagą gości, po szybko rozegranej akcji Mohamed Salah zdobył gola kontaktowego. Jeszcze przed przerwą przed utratą kolejnej bramki Kanonierów uratował Aaron Ramsdale, który obronił strzał Diogo Joty.
Nieskuteczny Salah, kolejne minuty Kiwiora
Drugą odsłonę spotkania gospodarze rozpoczęli znacznie odważniej i co chwilę gościli na połowie Arsenalu. Tak intensywny napór przyniósł efekt bardzo szybko, gdyż w 52. minucie po faulu Roba Holdinga sędzia podyktował rzut karny dla Liverpoolu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Salah. 30-latni napastnik chciał pokonać Ramsdale'a technicznym strzałem skierowanym blisko lewego słupka, ale nie trafił w bramkę!
Egipcjanin mógł naprawić swój błąd już dwie minuty później, kiedy przejął piłkę odbitą po dośrodkowaniu Robertsona. Tym razem jego uderzenie było celne, ale bramkarz popisał się świetną interwencją.
W dalszej części meczu gra toczyła się głównie w środku pola, choć przewagę mieli gospodarze. W 80. minucie na placu gry pojawił się Leandro Trossard, który w tym sezonie jeszcze w barwach Brighton zdobył na Anfield hat-tricka oraz reprezentant Polski, Jakub Kiwior. Belg zmienił Gabriela Jesusa, a 23-letni obrońca - Odegaarda.
Chwilę później Polak mógł być zamieszany w stratę bramki, ale na szczęście dla The Gunners bramkarz zdołał obronić groźny strzał Darwina Nuneza.
Ponownie wydawało się, że Arsenal utrzyma prowadzenie i "dowiezie" korzystny rezultat do końca spotkania. Jednak w 87. minucie Trent Alexander-Arnold ograł w łatwy sposób Zinchenkę, a następnie spod linii końcowej posłał idealne dośrodkowanie na głowę Roberto Firmimo, który uradował Anfield, zdobywając bramkę wyrównującą.
W końcówce spotkania zdecydowaną przewagę miał Liverpool, choć i The Gunners stanęli przed szansą na zdobycie kolejnego gola. Ponownie po strzale Salaha doskonałą interwencją popisał się Ramsdale, a zawodnicy Artety ze względu na niedokładne podanie zaprzepaścili szansę na bramkę po wyprowadzeniu szybkiej kontry.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i drużyny podzieliły się punktami. Kanonierzy przynajmniej przerwali serię porażek na Anfield, choć to raczej dla nich niewielkie pocieszenie. Zwłaszcza że Manchester City jest już coraz bliżej w tabeli Premier League, a przy tym ma w swojej drużynie niesamowicie skutecznego Erlinga Haalanda.