Aston Villa pewnie pokonuje Newcastle w meczu rewelacji tego sezonu Premier League
Historia tego sezonu obu zespołów jest jednak zupełnie inna. W Newcastle wpompowano ogromne pieniądze, które wydano w okienkach transferowych, a drużyna pod wodzą Eddiego Howe'a zaczęła czynić bardzo szybki postęp, przez co w pierwszej części sezonu ekipę z St. James's Park można było nazywać trzecią siłą w Anglii.
Później przyszedł jednak pomundialowy kryzys, z którego Sroki wygrzebały się w ostatnich tygodniach, notując nawet serię pięciu zwycięstw ligowych z rzędu. Ich szanse na najlepszą czwórkę i awans do Ligi Mistrzów nie są już jednak tak duże jak jesienią, bo rywale wykorzystywali okres, w którym Sroki regularnie dawały sobie odbierać cenne punkty.
Zupełnie odwrotnie wygląda za to sytuacja Aston Villi, która zaczynała sezon pod wodzą Stevena Gerrarda, a Anglik nie był w stanie wypracować w swoim zespole jakiegokolwiek stylu. Jego podopieczni grali zupełnie nieprzekonująco i nie przypominali drużyny walczącej o górną połowę tabeli.
Wtedy jednak właściciele zdecydowali się na zwolnienie młodego menedżera i postawili na utytułowanego Unaia Emery'ego, który miał coś do udowodnienia w Premier League, po tym jak nie udało mu się osiągnąć żadnego sukcesu z Arsenalem. Hiszpan zupełnie odmienił zespół, stowrzył z Olliego Watkinsa jednego z najlepszych napastników w lidze, a jego zespół w okresie jego pracy należy do czołówki w Anglii.
Mało kto spodziewał się więc przed sezonem, nawet jeśli stawiał odważne tezy dotyczące udanego sezonu przed obiema drużynami, że spotkanie w 31. kolejce na Villa Park będzie zapowiadać się tak ciekawie.
Okazało się jednak, że gospodarze zupełnie zdominowali boiskowe wydarzenia i nie dali szans nawet pomarzyć rywalom o wywiezieniu choćby oczka z Birmingham.
Już w 11. minucie strzelanie otworzył Jacob Ramsey, który trafił w stylu Kristoffera Velde z meczu Lech - Fiorentina, po zgraniu Watkinsa. Chwilę później młody Anglik mógł mieć już koncie dublet, ale jego uderzenie skończyło na poprzeczce.
Do przerwy gospodarze nie potrafili bardziej udokumentować swojej przewagi, ale za to zupełnie wydarli rywalom narzędzia do stwarzania sobie sytuacji bramkowych, przez co kontrolowali losy spotkania. W drugiej połowie kolejny koncert w tym sezonie zagrał Watkins, który gdyby nie delikatny spalony, mógł ustrzelić klasycznego hat-tricka.
To właśnie pierwsze trafienie snajpera Aston Villi zostało anulowane. Dwa kolejne już uznano, a goście z Newcastle wrócą do domu z trzybramkowym zapasem bramek. Tym samym Sroki skomplikowały sobie sytuację w kontekście awansu do Ligi Mistrzów, a dzisiejsi gospodarze umocnili swoje aspiracje w walce o europejskie puchary. Teraz oba zespoły będą czekać na odpowiedź ze strony Manchesteru United i Totttenhamu.