Chelsea wygrywa z Crystal Palace, ale czy odzyskuje zaufanie kibiców?
Tylko dwa zwycięstwa w siedmiu meczach ligowych i kontynuacja marazmu sprzed sezonu. Setki milionów wydane na transfery, czołowi trenerzy na ławce, a wyników w Chelsea wciąż nie ma. Dlatego w środowych derbach podczas 19. kolejki Premier League każdy wynik inny niż pokonanie Crystal Palace byłby klęską.
Raz jeszcze jednak kibice na Stamford Bridge oglądali grę przeciwną od oczekiwań w pierwszych minutach spotkania. Zawodnicy Roya Hodgsona w mecz weszli odważnie, bo i kogo tu się bać? Grali przeciwko drużynie tylko o cztery punkty lepszej w obecnym sezonie. Niepewna gra The Blues stała w kontraście do odważnych szarż przyjezdnych na bramkę i mogło wydawać się, że gol dla Palace to kwestia czasu.
Bramka faktycznie padła przed upływem kwadransa, ale nie po tej stronie boiska. W 13. minucie dołożeniem nogi akcję zwieńczył Mychajło Mudryk. I choć niczego ująć mu przy tym golu nie można, to na szczególną pochwałę zasługuje Malo Gusto. To on ruszył z piłką z własnej połowy i po wymianie podań również on dogrywał do Ukraińca z lewej strony, przebywszy całe boisko od swojej nominalnej pozycji.
W 22. minucie ponownie doskonale włączył się do akcji Mudryk, ale tym razem przegrał pojedynek z Deanem Hendersonem w bramce Palace. Zagrożenie ze strony Chelsea wydawało się rosnąć z każdą minutą, a zdyscyplinowana pierwotnie defensywa Orłów coraz gorzej radziła sobie z Nkunku czy Mudrykiem.
Wzrost presji gospodarzy odbywał się kosztem gry Palace, zredukowanej do obrony niemal do końca pierwszej połowy. Niemal, bo już w doliczonym czasie gry Jordan Ayew doskonale wypatrzył po przeciwnej stronie pola karnego Michaela Olise, a ten przyjął ciałem i sam na sam nie zostawił szansy Petroviciowi.
Po zmianie stron w lepszej sytuacji byli goście, mając korzystny wynik. Chelsea musiała zatem powrócić do przewagi z pierwszej części gry i tym razem nie dać sobie strzelić bramki. Nic z tych rzeczy – przewagę w posiadaniu udało się utrzymać, ale bez przełożenia na wynik. Pierwszy – jak się wydawało – celny strzał drugiej połowy The Blues oddali na kwadrans przed końcem meczu. Piłka wylądowała w siatce, ale Nicolas Jackson nie mógł cieszyć się z gola – VAR go unieważnił.
Co VAR odebrał w 77. minucie, to oddał tuż przed końcem regulaminowego czasu gry. Gdy w polu karnym padł faulowany Noni Madueke, sędzia najpierw nie przyznał jedenastki, ale interwencja VAR pozwoliła poszkodowanemu wykonać rzut karny.
W pewnym sensie sprawiedliwości stało się zadość – Chelsea jakościowo przeważała nad rywalami i pracowała na wygraną. Czy jednak tak zdobyte trzy punkty uspokoją fanów na Stamford Bridge po fatalnej passie? Do spokoju jeszcze daleko.