David Moyes nie potrafi wytłumaczyć tak wysokiej porażki z Arsenalem. "To był słaby dzień"
Najwyższa porażka u siebie w historii klubu to było zbyt wiele dla tysięcy kibiców, którzy opuścili London Stadium jeszcze przed przerwą, gdy Arsenal prowadził 4:0.
Moyes po spotkaniu przyznał, że rozumie ich gniew, choć szybko zwrócił uwagę na swoje osiągnięcia w klubie.
"To był dla nas naprawdę słaby dzień" - powiedział dziennikarzom Moyes, który w przeszłości prowadził Everton, który przegrał u siebie z Arsenalem 1:6. "Bardzo trudno wyjaśnić, jak to się stało, że zagraliśmy tak słabo".
West Ham pod wodzą Moyesa szczyci się tym, że jest trudny do pokonania i choć nie wszystkim fanom podoba się ich styl, w zeszłym sezonie wygrali Ligę Konferencji.
"Będąc kibicem piłki nożnej, zawsze będą złe czasy. Zwłaszcza w tym klubie, o którym ludzie wiedzą znacznie więcej niż ja - wróciłem dwa razy, aby uchronić ich przed spadkiem" - powiedział Szkot. "Zaledwie trzy miesiące temu przeżywaliśmy prawdopodobnie najlepszy okres w historii West Hamu. Bądźmy sprawiedliwi w ocenach" - dodał.
"Mieliśmy dziś okropny dzień. Więc całkowicie rozumiem złość kibiców. Czasami w klubach piłkarskich zdarzają się złe dni. Dzisiaj mieliśmy zły dzień. Ale na pewno nie zapomnę tych dobrych" - zakończył David Moyes na pomeczowej konferencji prasowej.