Fabiański wszedł w ostatniej minucie na obronę karnego. Niestety nie uratował West Hamu
Jeszcze przed startem doliczonego czasu gry w drugiej połowie West Ham prowadził na wyjeździe 2:1. Najpierw w pierwszej połowie do siatki trafił Maxwell Cornet, a jeszcze przed przerwą wyrównał Brereton Diaz, który pokonał Alphonse'a Areolę, który wyszedł w pierwszym składzie gości.
W drugiej części spotkania w 78. minucie rzut karny wykorzystał James Ward-Prowse i wydawało się, że londyńczycy wyjadą z Sheffield z trzema punktami. Wtedy jednak nadszedł doliczony czas gry.
Sędzia doliczył sześć minut, a moment po rozpoczęciu doliczonego czasu gry czerwoną kartkę po analizie VAR dostał Rhian Brewster, który sfaulował Emersona Palmieriego. Gospodarze musieli więc walczyć o ewentualny remis w dziesiątkę, ale w 96. minucie liczba zawodników po obu stronach się wyrównała, ponieważ drugą żółtą kartkę zobaczył Vladimir Coufal, który musiał opuścić boisko.
Z tego względu sędzia do doliczonego czasu dodał kolejne minuty. Pod sam koniec meczu arbiter odgwizdał za to rzut karny dla Sheffield, po tym jak interweniujący Areola uderzył jednego z rywali przy swojej paradzie. Sam jednak zderzył się z innym rywalem i nie był zdolny do kontynuowana gry.
W 112. minucie do gry został więc wywołany zupełnie zaskoczony Fabiański, który na sekundy przed ostatnim gwizdkiem stanął na linii bramkowej, by bronić rzutu karnego przy prowadzeniu swojego zespołu. Olivier McBurnie uderzył w prawy dolny róg bramki Polaka, a ten rzucił się w tym kierunku, ale zrobił to zbyt wolno, by obronić uderzenie. Młoty podzieliły się więc punktami ze swoimi rywalami.