Ferguson zalicza hat-tricka, a jego Brighton pokonuje Newcastle
Podekscytowanie było wyczuwalne wśród kibiców gospodarzy, którzy oglądają wyjątkowo efektowny start sezonu. W trzech pierwszych meczach Brighton padło 14 bramek - żadna drużyna w lidze nie widziała więcej. Jednak Sroki, które po raz pierwszy od sezonu 2003/04 trafiły do grupy Ligi Mistrzów UEFA, niemal natychmiast uciszyły Amex Stadium.
Zaledwie minutę po rozpoczęciu gry Jan Paul van Hecke ledwie zdążył zatrzymać Alexandra Isaka, gdy szwedzki napastnik przedarł się pod bramkę. Pomimo tego, że gospodarze opanowali mecz i zaczęli grać zgrabny futbol, za który często byli chwaleni, Newcastle wkrótce miało kolejną świetną okazję, gdy Miguel Almirón zmusił Barta Verbruggena do świetnej obrony.
Szybka pierwsza połowa sprawiła jednak, że Brighton rosło w siłę, a Ferguson zapewnił swojej drużynie owoce świetnej gry, gdy Nick Pope wypluł piłkę po ostrym strzale Billy'ego Gilmoura wprost pod nogi Irlandczyka, pozostawiając mu okazję na prostą dobitkę.
Drużyna Eddiego Howe'a, być może wciąż niepozbierana po dramatycznej porażce z Liverpoolem w zeszły weekend, ruszyła z kopyta po zmianie stron. Niewiele mogli jednak zrobić z rajdami Kaoru Mitomy i Solly'ego Marcha na skrzydłach, a ich ruchy pozwalały João Pedro na znajdowanie przestrzeni do gry ofensywnej. Brazylijczyk mógł zdobyć bramkę, ale po dośrodkowaniu w pole karne fatalnie przestrzelił.
Pomimo błyskotliwości swoich kolegów z drużyny, to właśnie fantastyczny napastnik Ferguson uderzył dwukrotnie w ciągu kilku minut, aby skompletować hat-tricka i rozstrzygnąć losy meczu. Jego ciosy z 65. i 70. minuty rzuciły przyjezdnych na kolana.
Najpierw Irlandczyk oddał zabójczy strzał z 20 metrów, który pozostawił Pope'a bezradnego, a następnie zakończył efektowne zwycięstwo swojej drużyny nieco bardziej przypadkowym strzałem ze skraju pola karnego.
Callum Wilson strzelił gola na pocieszenie dla Newcastle w samej końcówce, ale to nie uspokoi fanów, którzy oglądali trzecią z rzędu porażkę swojego zespołu. Mewy z Brighton z kolei po świetnym początku kampanii Premier League cieszą się z obecności Ansu Fati, na razie tylko na trybunach, ale wkrótce jako wsparcie na murawie.