FIFA chce więcej doliczonych minut. Piłkarze zaniepokojeni: "To nie ma żadnego sensu"
Współczesna piłka nożna to sport ekstremalny
Około jedenastu kilometrów na mecz, trzy razy w tygodniu, do 60 razy w sezonie. Tak w najgorszym wypadku wygląda rok profesjonalnego piłkarza na najwyższym poziomie. Ekstremalne obciążenie stawów, mięśni i rzepki. Również psychicznie, gęsty harmonogram meczów jest prawdziwym wyzwaniem. Czas z rodziną? Boxing Day, Klubowe Mistrzostwa Świata i Puchar Ligi mają coś przeciwko temu.
W najlepszych europejskich klubach rzadko kiedy ćwiczy się ruchy. Nawet treningi z piłką nie są już codziennością. Skupiają się głównie na jednostkach regeneracyjnych i wizytach u masażysty.
Piłka nożna to wyczerpujący sport. Boisko jest ogromne, każdy mecz trwa 90 minut. Oczywiście piłka często nie znajduje się na boisku. Są małe przerwy spowodowane autami, stałymi fragmentami, skurczami łydek, dyskusjami z sędzią, kontrolami VAR, bramkarzami, którzy trzymają piłkę w rękach wyjątkowo długo...
Między 50 a 60 minutą faktycznie gra się w piłkę nożną na najwyższym europejskim poziomie. Reszta? Chwila na oddech dla zestresowanych najlepszych sportowców.
Najlepsi piłkarze ostro krytykują
FIFA i IFAB (organ, który ma decydować i wdrażać zmiany w przepisach dotyczących międzynarodowej piłki nożnej) mają jednak wątpliwości co do różnicy między czasem gry netto i brutto. Dlatego podczas Mistrzostw Świata 2022 w Katarze po raz pierwszy na dużej scenie przetestowali wydłużony doliczony czas gry.
1 minuta doliczonego czasu gry po pierwszej połowie, 3 minuty po drugiej połowie. Dopóki nie wydarzyło się nic niezwykłego, tak właśnie robiono na całym świecie w ciągu ostatnich dziesięcioleci. 6 czy 7 minut doliczonego czasu gry? Wtedy musiały być już naprawdę poważne przerwy.
Jednak w Katarze nagle takie wartości stały się regułą. "Chcemy walczyć z marnowaniem czasu. Chcemy, aby kibice cieszyli się grą. (...) (Nowe podejście) jest wszędzie bardzo cenione" - powiedział w marcu tego roku prezydent FIFA Gianni Infantino.
Bardzo subiektywna opinia. Ponieważ ani związek zawodników FIFPro, ani najlepsi zawodnicy, tacy jak Raphael Varane czy Kevin de Bruyne, nie są przekonani do nowego podejścia. Wręcz przeciwnie.
Po meczu o Superpuchar Anglii pomiędzy Arsenalem i Manchesterem City, De Bruyne podsumował: "Rozmawialiśmy o tym z zawodnikami Arsenalu, a nawet z sędziami - oni wcale nie chcą tego robić, ale to nowa zasada i tak to wygląda. W meczu takim jak dzisiaj, w pierwszej połowie były nawet trzy minuty doliczonego czasu gry. Można sobie tylko wyobrazić, co się dzieje, gdy grasz przeciwko słabszej drużynie, która cały czas musi grać na czas. Dzisiaj graliśmy 12-13 minut dłużej. Mogę sobie wyobrazić mecze, które trwają od 20 do 25 minut dłużej. (...) Zobaczymy, jak to się potoczy, ale to nie ma żadnego sensu".
Więcej futbolu - czy to automatycznie oznacza więcej rozrywki? Czy ta prosta kalkulacja się zgadza? Wcale nie, o czym zapewnia nas Raphael Varane: "My, menedżerowie i piłkarze, od wielu lat mówimy o naszych obawach, że meczów jest zbyt wiele, że lista spotkań jest przepełniona, a fizyczne i psychiczne samopoczucie zawodników jest zagrożone. Pomimo naszych wcześniejszych opinii, teraz zalecono na następny sezon: dłuższe mecze, większą intensywność i mniej emocji do pokazania przez zawodników".
Sam Varane wycofał się z reprezentacji Francji w wieku 29 lat - ponieważ obciążenie stało się dla niego zbyt duże. Porównał dojazdy między klubem a reprezentacją narodową do bycia "w pralce".
FIFA nie ma czasu
Dla Światowego Związku Piłki Nożnej widowisko jest na pierwszym planie. Próbują sprzedawać piłkę nożną poza Europą i Ameryką Południową: Świat arabski, Chiny czy USA decydują o tym, co dzieje się na globalnej giełdzie. Organizowanie turniejów tutaj, przenoszenie widzów tutaj: to zagwarantowałoby FIFA duże dodatkowe przychody.
Ale piłka nożna to dziwny sport. Na przykład, jest to "gra z małą liczbą punktów". Trafienia są rzadkością. I właśnie dlatego poruszają masy społeczne. Dla rynku, który chce produkować i oferować coraz więcej - nie jest to cecha romantyczna, ale wysoce podejrzana.
Dlatego też mówi się również o zmianach zasady gry na spalonym, co - z dużym prawdopodobieństwem - doprowadziłoby do większej liczby bramek.
Czasami na zielonej murawie nie dzieje się praktycznie nic. Mimo to widzowie bawią się jak za dawnych lat. Futbol żyje atmosferą na trybunach, niewykorzystanymi szansami, niewytłumaczalnymi błędami, zniszczonymi marzeniami i wspaniałymi, rzadkimi momentami, gdy wszystko się łączy, gdy ruch lub indywidualna akcja odwraca wszystko, co do tej pory było widziane.
Marnowanie czasu to wielkie zło, nie ma co do tego wątpliwości. FIFA ogłosiła, że niezwykle długie dogrywki powinny przynieść efekt edukacyjny. Gracze powinni nauczyć się, że gra na czas nie ma sensu, ponieważ stracony czas i tak zostanie nadrobiony. W zasadzie brzmi to jak dobry pomysł.
Ale FIFA nie odnosi się do uzasadnionych obaw zawodników i związku zawodników - a tym samym traci wielką szansę. Nie ma żadnych starań, aby uregulować harmonogram meczów i zapewnić, że odbędzie się ich mniej. Zamiast tego planują dodatkowe Klubowe Mistrzostwa Świata z 32 drużynami od grudnia 2023 roku.
Czy światowy organ zarządzający jest poważnie zaniepokojony atrakcyjnością gry? Równe szanse finansowe dla klubów, regulacja przepływów pieniężnych z państw szejków i sprawiedliwe kwalifikacje do rozgrywek międzynarodowych - czy nie są to naprawdę place budowy, nad którymi powinna pracować FIFA? Jeśli te zmiany nie zostaną powstrzymane, piłka nożna nieuchronnie zostanie wstrząśnięta do głębi.