Kolumbijscy partyzanci ELN uwalniają porwanego ojca gwiazdy Liverpoolu Luisa Diaza
Porwanie Luisa Manuela Diaza zakłóciło rządowe rozmowy pokojowe z ELN, które wznowiono w zeszłym roku w nadziei na zakończenie udziału grupy w 60-letnim konflikcie w Kolumbii, w którym zginęło co najmniej 450 000 osób.
Obie strony rozpoczęły sześciomiesięczne zawieszenie broni w sierpniu.
Lokalne kanały telewizyjne pokazały ojca Diaza na lądowisku w mieście Valledupar w kolumbijskiej prowincji Cesar po tym, jak wysiadł z helikoptera.
Delegacja negocjacyjna rządu w rozmowach pokojowych z ELN poinformowała w oświadczeniu, że świętuje wyzwolenie i że Diaz jest cały i zdrowy, ale porwanie "nigdy nie powinno się wydarzyć".
"Obecny proces z ELN posunął się naprzód jak żaden inny do dzisiaj. Niezależnie od tego, nasza delegacja uważa, że porwanie Luisa Manuela Diaza postawiło nasz dialog w krytycznej sytuacji i z tego powodu nadszedł czas, aby podjąć decyzje mające na celu wyeliminowanie porwań" - czytamy w oświadczeniu.
Wszystkie osoby przetrzymywane przez ELN muszą zostać uwolnione, dodano w oświadczeniu, choć nie podano liczby pozostałych zakładników. Grupy partyzanckie w Kolumbii w przeszłości wykorzystywały porwania jako taktykę zbierania funduszy i wywierania presji.
ELN oświadczyła tydzień temu, że uwolni Diaza, ale zostało to opóźnione w wyniku sporu między grupą a rządem. Rebelianci twierdzili, że operacje wojskowe utrudniają wyzwolenie, czemu zaprzeczyła armia.
Diaz i jego żona Cilenis Marulanda zostali porwani przez uzbrojonych mężczyzn, gdy jechali samochodem w prowincji La Guajira. Marulanda została uwolniona w ciągu kilku godzin.
Rząd próbuje prowadzić negocjacje z różnymi grupami zbrojnymi, ale najbardziej zaawansowane są rozmowy z ELN.
We wrześniu Reuters poinformował, że kolumbijskie źródła bezpieczeństwa spodziewają się, iż co najmniej 40% bojowników ELN może odrzucić potencjalne porozumienie pokojowe i pozostać uzbrojonymi.
Zatomizowana struktura dowodzenia ELN od dawna niepokoi analityków bezpieczeństwa i krytyków rozmów, którzy ostrzegają, że najbardziej radykalne jednostki grupy raczej nie podporządkują się porozumieniu.