Liverpool na drugim miejscu w Premier League, Łukasz Fabiański wpuścił pięć bramek
W Premier League o mistrzostwo walczą od dawna trzy drużyny. Każda z nich w mijającym tygodniu odpadła z europejskich pucharów. Manchester City i Arsenal z Ligi Mistrzów, a Liverpool z Ligi Europy.
W weekend wszystkie poprawiły humory swoim kibicom. W sobotę Arsenal, z Jakubem Kiwiorem w składzie, wygrał na wyjeździe z Wolverhampton 2:0, natomiast Manchester City awansował do finału Pucharu Anglii, pokonując w półfinale na Wembley Chelsea 1:0.
W niedzielę w ich ślady poszedł Liverpool. Na stadionie Craven Cottage gole dla The Reds strzelili Trent Alexander-Arnold, Holender Ryan Gravenberch i Portugalczyk Diogo Jota.
"Przez 80 minut graliśmy naprawdę dobry futbol. Nie podobało mi się tylko ostatnie 10 minut pierwszej połowy, gdy oni strzelili nam gola, ale w sumie jest ok, bo druga połowa bardzo mi się podobała" - powiedział stacji BBC trener Liverpoolu Juergen Klopp.
W tabeli Arsenal i Liverpool wyprzedzają o punkt broniący tytułu mistrzowskiego Manchester City, który ma o jeden mecz zaległy więcej od nich do rozegrania.
Na innym stołecznym obiekcie Selhurst Park w derbach Londynu zespół Crystal Palace wygrał 5:2 z West Ham United, z Łukaszem Fabiańskim w bramce. Były golkiper reprezentacji Polski już po 31 minutach cztery razy wyciągał piłkę z siatki. Zwycięstwo pozwoliło gospodarzom oddalić się od strefy spadkowej, natomiast Młoty nie mają szans na występy w europejskich pucharach.
W niedzielę w Premier League wystąpił jeszcze jeden polski piłkarz - Matty Cash, a jego Aston Villa wygrała przed własną publicznością z Bournemouth 3:1. Cash, ukarany w końcówce żółtą kartką, opuścił boisko w doliczonym czasie gry. Jego zespół umocnił się na czwartym miejscu w tabeli, ale jako jedyny z czołówki nie ma zaległych spotkań.