Liverpool rozbija Leeds 6:1. Pierwsze trafienia Diogo Joty, dublet Mohameda Salaha
Pierwszy kwadrans spotkania rozgrywanego na Elland Road to wyraźna przewaga drużyny Liverpoolu. Podopieczni Jurgena Kloppa często przedostawali się pod pole karne rywali, w tym fragmencie mogli pochwalić się posiadaniem piłki na poziomie 76%. Jednak ze względu na brak precyzji początkowo niewiele z tego wynikało. Co więcej, pierwszy groźny strzał oddał Rodrigo, choć nie trafił w światło bramki strzeżonej przez Alissona.
Napór The Reds wciąż trwał. Koronkowo budowane akcje były bardzo efektowne, ale początkowo nie przynosiły żadnego rezultatu. W dodatku tak ofensywne nastawienie gości sprawiało, że ich defensywa była narażona na groźne kontry ze strony rywali. W 22. minucie po jednej z nich mocne uderzenie z lewej strony pola karnego oddał Luis Sinisterra, ale piłka przeleciała nad poprzeczką.
W 35. minucie piłkę na połowie przeciwników przejął Trent Alexander-Arnold, a po szybkiej wymianie krótkich podań z Mohamedem Salahem posłał płaskie dośrodkowanie, na które czekał już Cody Gakpo, który z bliskiej odległości skierował ją do pustej bramki. Ten gol wywołał spore kontrowersje i niezadowolenie w ekipie Leeds, gdyż Alexander-Arnold zagrywał piłkę ręką. Bramka została jednak uznana.
Zawodnicy Liverpoolu poszli za ciosem i już w 39. minucie podwyższyli prowadzenie. Tym razem doskonałą pracę wykonał Diogo Jota. Zawodnik wywalczył piłkę blisko pola karnego Pawi i popisał się precyzyjnym podaniem do Mohameda Salaha, a napastnik mocnym strzałem pokonał Illana Mesliera.
Płonne nadzieje Leeds, zabójczo skuteczny Liverpool
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia ze strony gospodarzy. A dokładnie Sinisterry, który przejął piłkę po błędzie Ibrahimy Konate i zdobył bramkę kontaktową.
To jednak tylko podrażniło piłkarzy Liverpoolu, którzy natychmiast ruszyli na bramkę Leeds. Już w 52. minucie Curtis Jones posłał doskonałe podanie do Diogo Joty, a Portugalczyk strzelił pierwszego gola w tym sezonie.
W 64. minucie było już 4:1. Tym razem zawodnicy Kloppa przeprowadzili błyskawiczny kontratak. Fantastycznym rajdem popisał się Andy Robertson, następnie posłał piłkę do Gakpo, a Holender oddał ją Salahowi. Z kolei Egipcjanin sprytnym strzałem przy dalszym słupku pokonał golkipera gospodarzy.
To jednak im nie wystarczyło. W 74. minucie piękne techniczne uderzenie sprawiło, że Jota po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Wydaje się zatem, że 26-latek odblokował się po dość długim okresie, w którym wyraźnie brakowało mu skuteczności.
W końcówce spotkania niemiecki trener posłał na plac gry m.in. Roberto Firmino, Luisa Diaza i Darwina Nuneza. I to właśnie ostatni z nich w 90. minucie ustalił wynik spotkania na 6:1.
Po tym meczu Liverpool nadal zajmuje 8. pozycję w tabeli Premier League i traci dziewięć punktów do czwartego Newcastle. Z kolei Leeds znajduje się na 16. miejscu i niebezpiecznie balansuje na krawędzi strefy spadkowej.