Manchester City w kryzysie. Musimy się podnieść - apeluje Guardiola po kolejnej porażce
Manchester City ponownie wystąpił bez kontuzjowanego najlepszego strzelca ligi Erlinga Haalanda. Mimo nieobecności 23-letniego Norwega wyraźnie dominował w posiadaniu piłki (74:26), a także w próbach strzałów na bramkę (9:2). Statystyki oczekiwanych bramek przemawiały jednak na korzyść drużyny z Londynu i potwierdzały, że dwa celne trafienia do siatki aktualnego mistrza Anglii nie były dziełem przypadku. "To nie pech. To był zasłużony punkt dla Crystal Palace, a my nie zasłużyliśmy na zwycięstwo" - powiedział po meczu trener gospodarzy Pep Guardiola.
Manchester zdobył ważną drugą bramkę po zmianie stron, gdy obrońca Rico Lewis trafił do siatki po raz pierwszy w Premier League. Wszystko wskazywało na to, że gospodarze doprowadzą mecz do szczęśliwego zakończenia, ale francuski napastnik Jean-Philippe Mateta zmniejszył deficyt na początku ostatniego kwadransa, a decydujący moment nadszedł w doliczonym czasie gry. Phil Foden próbował wybić piłkę z własnego pola karnego, ale kopnął w nogę Matety i sędzia główny Paul Tierney przyznał rywalom rzut karny. Michael Olise wziął na siebie odpowiedzialność i nie dał Edersonowi żadnych szans.
"Trzeba być ostrożnym w polu karnym, ale tak się nie stało. Stwarzaliśmy szanse, ale nie byliśmy w stanie zamknąć meczu. Teraz jesteśmy na dnie i musimy jak najszybciej się podnieść" - powiedział 52-letni trener Citizens.
Jego zespół zajmuje 4. miejsce w tabeli z 34 punktami. Przed nim znajdują się Aston Villa (35), Arsenal (36) i Liverpool (37). Drużyny z pierwszej trójki rozegrały o jeden mecz mniej.