Manchester City wygrywa z Fulham i wyprzedza Arsenal w drodze po tytuł Premier League
Początek spotkania idealnie ułożył się dla przyjezdznych z Etihad Stadium. Już w 2. minucie gry Tim Ream popełnił faul we własnym polu karnym na Julianie Alvarezie i dał szansę Erlingowi Haalandowi na zdobycie swojej 34. bramki w jednym sezonie Premier League. Norweg wykonał wyrok i dołączył tym samym do Andy'ego Cole'a i Alana Shearera, którzy uzupełniają grono zawodników, którym udała się ta sztuka.
Niedługo później sytuacja z perspektywy Obywateli zaczęła się jednak komplikować, ponieważ po ładnym zgraniu Harry'ego Wilsona bramkarza Manchesteru City pokonał Carlos Vinicius, a chcąc wrócić na ligowy szczyt, podopieczni Guardioli znów musieli wyjść na prowadzenie.
Udało im się to jeszcze w pierwszej połowie po pięknym strzale zza pola karnego w wykonaniu Alvareza. Argentyńczyk perfekcyjnie uderzył piłkę i mimo że strzał oddawał z dużej odległości, to dał futbolówce taką rotację, że Bernd Leno nie był w stanie popisać się udaną interwencją.
W drugiej połowie bramki już nie padły i mimo że statystyki zdecydowanie pokazują dominację gości, to kilka razy niepotrzebnie dawali oni szansę gospodarzom na ewentualne bramki. Ederson potrafił zderzyć się z Rubenem Diasem, ale po chwili ratował zespół świetną interwencją. Chwilę później na granicy faulu we własnym polu karnym zagrał Kyle Walker, ale arbiter jednak nie zdecydował się na jedenastkę dla Fulham. Obywatele wracają więc do Manchesteru z trzema punktami.
O godzinie 15 w Premier League zaczęły się też jednak inne mecze. W starciu dwóch drużyn z górnej połowy tabeli Manchester United wygrał u siebie z Aston Villą 1:0. Decydującego gola jeszcze w pierwszej połowie zdobył Bruno Fernandes, który dobijał strzał Marcusa Rashforda po nie do końca udanej interwencji Emiliano Martineza. Tym samym Czerwone Diabły umocniły swoje miejsce w czołowej czwórce.
To samo można napisać o Newcastle, które wygrało na swoim stadionie z czerwoną latarnią ligi - Southampton - 3:1. Sroki miały spore problemy, bo od 41. minuty musiały gonić wynik. Po przerwie na murawie zameldował się jednak Callum Wilson, który zupełnie odmienił losy meczu. Najpierw wyrównał wynik spotkania, a potem strzelił też bramkę na 3:1. W międzyczasie trafienie samobójcze zanotował Theo Walcott.
W kontekście tych wyników ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której Newcastle bądź Manchester United straci miejsce w czołowej czwórce, która gwarantuje udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
O grze w tych rozgrywkach nie myślą piłkarze Bournemouth i Leeds. Ekipy te zmierzyły się dzisiaj w spotkaniu bardzo istotnym pod kątem drużyn, które pożegnają się z Premier League po tym sezonie. Wisienki pewnie wygrały 4:1, dzięki czemu uciekły z niebezpiecznej strefy tabeli, zostawiając tam Pawie. Mają one tylko jeden punkt przewagi nad Leicester, które znajduje się na zagrożonym 18. miejscu.