Manchester United niepokonany pod wodzą Van Nistelrooya, upokarzająca wpadka Tottenhamu
O spokój fanów z czerwonej części Manchesteru zadbał dziś Bruno Fernandes, który brał udział przy obu golach z pierwszej połowy, ale zdecydowanie bardziej zapamiętamy jego pierwsze trafienie. W 17. minucie Portugalczyk zagrał z klepki z Amadem Diallo i ze skraju pola karnego pięknym technicznym uderzeniem otworzył wynik meczu. Na kilka minut przed przerwą Fernandes odbierał za to dośrodkowanie Noussaira Mazraoui'ego i sprawił, że do własnej bramki trafił zdezorientowany Victor Kristiansen.
Po przerwie tempo meczu delikatnie mówiąc "siadło". Gospodarze nie spieszyli się ze śrubowaniem wyniku, a goście nie byli w stanie znacząco zagrozić bramce Andre Onany. Wreszcie po 80. minucie znów dał o sobie znać Fernandes, który poprowadził kontrę środkiem boiska, oddał piłkę do Alejandro Garnacho, a Argentyńczyk pięknym strzałem pod poprzeczkę pokonał Madsa Hermansena.
Van Nistelrooy kończy więc swoje niecałe dwa tygodnie tymczasowych rządów na Old Trafford z bilansem trzech zwycięstw i jednego remisu we wszystkich rozgrywkach, a jedenaście goli strzelonych w tych meczach z pewnością przyniosło wiele radości fanom z Old Trafford po sezonach z Erikiem Ten Hagiem za sterami.
Zdecydowanie gorsze nastroje panują dziś za to wśród kibiców Tottenhamu. Koguty mierzyły się dziś z beniaminkiem z Ipswich, który przyjeżdżał na Tottenham Hotspur Stadium bez wygranego meczu w tym sezonie ligowym. Gospodarze byli więc murowanym faworytem.
Już w 31. minucie radość przyjezdnym dał jednak Sammie Szmodics, który po zagraniu od Liama Delapa popisał się swego rodzaju przewortką na kilka metrów przed bramką Guglielmo Vicario. Nie było to może tak soczyste uderzenie jak pamiętny gol Garetha Bale'a dla Realu Madryt w finale Ligi Mistrzów, ale piłka wpadła po nim do siatki będąc zupełnie poza zasięgiem włoskiego bramkarza.
Żeby tego było mało, gospodarze jeszcze podwyższyli prowadzenie tuż przed przerwą, gdy fatalnie w odbiorze piłki w środku pola zachował się Rodrigo Bentancur, a pod własną bramką sytuacji nie uratował Radu Dragusin. Delap do asysty dorzucił więc bramkę, a Ed Sheeran, który jest najpopularniejszym fanem Ipswich, radował się na trybunach.
Po przerwie Spurs rzucili się do ataków, ale finalnie było ich stać tylko na honorowe trafienie Bentancura po uderzeniu głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Dominic Solanke i Timo Werner razili dzisiaj nieskutecznością, a Koguty kończą tę kolejkę dopiero na 10. miejscu w tabeli.
Porażka u siebie Nottingham z Newcastle z pewnością nie jest sensacją, ale jeśli spojrzymy w tabelę, to trzeba podkreślić, że przegrał dzisiaj trzeci klub tabeli Premier League. Ekipa Nuno Espirito Santo, która na ten moment jest wyżej od Chelsea, Arsenalu, Aston Villi czy Tottenhamu poległa dziś ze Srokami 1:3.
Gospodarze wyszli co prawda na prowadzenie po trafieniu Murillo, ale po przerwie gole Alexandra Isaka, Joelintona i Harveya Barnsea dały gościom trzy punkty. Teraz czas na hit kolejki w Anglii i derby Chelsea z Arsenalem.