Nagelsmann, Pochettino, a może Frank? Kto będzie nowym menedżerem Tottenhamu?
Od kilku lat Spurs należą do ścisłej angielskiej czołówki, a w sezonie 2018/19 wystąpili nawet w finale Ligi Mistrzów. Mimo to Harry Kane, który ostatnio pobił klubowy rekord strzelecki Jimmy'ego Gravesa, wciąż nie może pochwalić się żadnym trofeum w swojej bogatej w indywidualne sukcesy karierze.
Przez kilka lat markę Tottenhamu zbudował w Londynie Mauricio Pochettino, następnie na wyższy poziom próbowali ją wprowadzić Jose Mourinho czy Antonio Conte. W międzyczasie na chwilę pojawił się też Nuno Espirito Santo. Nikomu się to jednak nie udało. W jakim kierunku w poszukiwaniach nowego menedżera tym razem wybierze się Daniel Levy?
Oto faworyci do objęcia tej roli od następnego sezonu.
Julian Nagelsmann
Mimo że 35-letni Niemiec wciąż jest w wieku, który pozwalałby mu zawodowo grać w piłkę, ma on już ogromne doświadczenie w pracy menedżerskiej na najwyższym szczeblu. Nagelsmann pracował w Hoffenheim, gdzie poprowadził klub w 136 meczach. Następnie przeniósł się do Lipska, który opuścił na rzecz Bayernu Monachium.
Pnąca się po kolejnych szczeblach niemieckiej piłki kariera zahamowała przed kilkoma dniami, gdy niespodziewanie Nagelsmann został zwolniony przez Bawarczyków, a w jego miejsce natychmiastowo wskoczył Thomas Tuchel.
Automatycznie czyni go to jednym z najgorętszych nazwisk trenerów, którzy pozostają bez pracy i chętnie podejmą się nowego zadania. Niemiec będzie pozostawał w zainteresowaniu największych klubów, a mimo braku sukcesów w ostatnich latach, do takich należy Tottenham. To czyni go jednym z głównych kandydatów do zastąpienia Conte.
Mauricio Pochettino
To on stworzył Tottenham, który co roku jest w stanie bić się o najlepszą czwórkę w Premier League, który gra w Lidze Mistrzów, a w swoim składzie ma zawodników, których chciałby mieć u siebie każdy menedżer.
Argentyńczyk odchodził z Londynu, gdy jego zespół wpadł w kryzys, a jego formuła zdawała się wyczerpać, jednak było to również zaledwie kilka miesięcy po tym, jak poprowadził Koguty w finale Ligi Mistrzów.
To pod jego okiem do miana jednego z najlepszych strzelców w historii angielskiej piłki wyrastał Harry Kane, to on zaczął toczyć zaciętą rywalizację o prym w północnym Londynie z Arsenalem, którą potrafił wygrywać, przerywając dominację Kanonierów w starciach dwóch nieprzepadających za sobą klubów.
Od czasu zwolnienia z Tottenhamu Pochettino zdążył jedynie spażyć się na projekcie Paris Saint-Germain, a od dobrych kilku miesięcy znowu jest bez zatrudnienia. Jeżeli tylko właściciele klubu, liderzy drużyny oraz sam Pochettino będą potrafili porozumieć się po wydarzeniach z listopada 2019 roku, wydaje się być on kandydatem idealnym.
Olivier Glasner
Po latach pracy w cieniu lub w mniejszych piłkarskich ośrodkach, 48-letni Austriak wreszcie zapracował na rozpoznawalność w europejskiej piłce. Tę przyniósł mu triumf w poprzedniej edycji Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt. Teraz odpowiedni czas, by w jego karierze menedżerskiej nastąpił skok na jeszcze głębszą wodę.
Jeżeli Glasner odbierze telefon z Londynu, w jego głowie będzie mogła pojawić się myśl, że to jedyna taka szansa w życiu. Jego praca przyniosła fantastyczny efekt w poprzednim sezonie, jednak obecnie Eintracht zajmuje dopiero szóste miejsce w tabeli Bundesligi i odpadł już z Ligi Mistrzów. Sukces może się więc nie powtórzyć, a jeżeli nie ma sukcesów, to nie ma też propozycji z lepszych zespołów.
Objęcie Tottenhamu byłoby dla niego naturalnym krokiem do przodu, lecz czy podobnie sytuacja wyglądałaby z perspektywy Spurs? Decydując sie na Glasnera, zatrudniliby fachowca, który nigdy nie pracował na tak wysokim poziomie oraz który nigdy nie miał do czynienia z Premier League. Po ostatnich przygodach z Mourinho i Conte, czyli wielkimi nazwiskami w tej branży, przyszedł może jednak czas na nieco inne priorytety przy rekrutacji nowego szkoleniowca.
Jose Enrique
Do momentu znalezienia nowej pracy, przy każdym zwolnieniu menedżera klubu na najwyższym poziomie w dyskusji o jego następcy będzie pojawiać się nazwisko Hiszpana.
Enrique pożegnał się z reprezentacją Hiszpanii, po tym jak nie potrafił wywalczyć z nią sukcesu na Euro 2020 oraz ostatnim mundialu. Wcześniej pracował za to w Barcelonie, z którą zdobywał Ligę Mistrzów. Jego CV robi oczywiście ogromne wrażenie, ale warto wziąć pod uwagę fakt, że pracował on jedynie w swojej ojczyźnie. Pytanie więc, czy Koguty byłyby gotowe podjąć pewne ryzyko i dać mu szansę w Premier League.
Wydaje się jednak, że Enrique znajduje się nieco pomiędzy menedżerami z absolutnego topu, a tymi, wobec których można mówić o "dawaniu szansy". Skoro prowadził on Barcelonę, która miała w składzie Leo Messiego, Neymara, Luisa Suareza czy Andresa Iniestę, to automatycznie trzeba go umieszczać w gronie największych fachowców w branży. Z drugiej jednak, wielkie sukcesy potrafił osiągać tylko z tą grupą piłkarzy, a nie w każdym przypadku takiego menedżera świadczyło to o jego geniuszu.
Można więc wysnuć wniosek, że jeśli Tottenham będzie chciał sięgnąć po kogoś w rodzaju Mourinho i Conte, wybierze się jednak w kierunku Nagelsmanna lub Pochettino, natomiast gdy zdecyduje się na odważniejszy ruch, postawi na kogoś w rodzaju Glasnera lub sięgnie po któregoś z menedżerów pracujących obecnie w Premier League.
Thomas Frank
Duński szkoleniowiec awansował z Brentford do Premier League i od poprzedniego roku bardzo dobrze radzi sobie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Pod jego wodzą Brentford stało się jednym z niewielu zespołów, który ma patent na lepsze ekipy i potrafi napsuć im sporo krwi.
Mimo że przedłużył on niedawno kontrakt z obecnym klubem, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby jednak zdecydował się na inną ścieżkę swojej kariery, gdy tylko pojawi się dla niego odpowiednia oferta z jednego z klubów z czołowej szóstki. Wówczas chęć gry w Lidze Mistrzów może być zbyt duża. Angielskie media widzą Franka w czołówce menedżerów, którymi może być zainteresowany Tottenham. W przeszłości w Londynie dano szansę Nuno Espirito Santo, który z efektami prowadził wcześniej Wolves.
Roberto de Zerbi
Drugim menedżerem, który prowadzi obecnie zespół spoza wielkiej szóstki, a ma szansę na angaż w Tottenhamie, jest De Zerbi. Nazwisko Włocha może jednak dziwić w tym zestawieniu nieco bardziej niż obecność w nim Franka.
De Zerbi pracuje obecnie w Brighton, lecz z Mewami nie spędził nawet jednego całego sezonu. Na Amex zjawił się wtedy, gdy Chelsea sięgnęła po Grahama Pottera, czyli zrobiła coś, na co mogą zdecydować się Koguty - dała szansę mniej znanemu szkoleniowcowi, który zasłużył sobie na to swoją pracą.
Potter budował jednak swój projekt w Anglii przez kilka lat, a De Zerbi przybył do Brighton na niedługo przed startem ostatniego mundialu, po tym jak pracował w Sassuolo. Jego zatrudnienie w Tottenhamie pozostaje możliwe, ale jednak świadczyłoby o pewnym chaosie i w grze jest kilku menedżerów, których można spodziewać się zdecydowanie bardziej w roli następcy Conte.