Niesamowity Palmer prowadzi Chelsea do wygranej z Evertonem. Cztery gole Anglika
Spotkanie rozgrywane na Stamford Bridge odważniej rozpoczęli gospodarze, ale to zawodnicy Sean Dyche'a mieli pierwszą dogodną okazję. W polu karnym po efektownej wymianie do piłki dopadł Beto, jednak jego mocny strzał z bliskiej odległości przeleciał nad poprzeczką. Ta sytuacja podziałała na The Blues motywująco, bo już po chwili objęli prowadzenie.
Strzelcem nie mógł być oczywiście nikt inny jak znajdujący się w wyśmienitej formie Cole Palmer. Utalentowany napastnik minął obronę wymieniając podanie z Nicolasem Jacksonem, a następnie precyzyjnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce obok bezradnego bramkarza Evertonu.
To był jednak dopiero początek jego popisów, gdyż już kilka chwil później Anglik miał na koncie... hat-tricka. Najpierw idealnie odnalazł się w polu karnym i celną główką dobił strzał Jacksona. Rywale szybko przekonali się jednak, że jest groźny nie tylko w okolicach szesnastki. W 29. minucie Jordan Pickford znajdując się daleko od bramki popełnił błąd w rozegraniu, futbolówkę przejął Palmer, który bez namysłu pokonał go idealnie wymierzonym lobem.
Drużyna Mauricio Pochettino była nie do zatrzymania. Jeszcze przed przerwą po fantastycznym przyjęciu i obrocie w polu karnym wynik na 4:0 podwyższył już sam Jackson, któremu z lewego skrzydła asystował Marc Cucurella.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od gola dla Chelsea autorstwa Palmera. Tym razem napastnik wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Nonim Madueke. Przed wykonaniem jedenastki doszło do sprzeczki między potencjalnymi wykonawcami, kiedy piłkę nawzajem próbowali odebrać sobie sam poszkodowany oraz Jackson. Dyskusję zakończył kapitan zespołu Conor Gallagher, który stanowczym gestem przekazał ją byłemu graczowi Manchesteru City.
W 80. minucie trener gospodarzy zmienił strzelca goli, który opuścił murawę przy wielkim i zasłużonym aplauzie publiczności. Na boisku pojawili się Cesare Casadei, a później również Alfie Gilchrist, który mocnym strzałem w samej końcówce ustalił wynik na 6:0.
Rozbity Everton do końca spotkania walczył przynajmniej o gola honorowego, ale tego wieczoru Djordje Petrović również był w znakomitej formie. Dzięki wysokiemu zwycięstwu The Blues w tabeli Premier League zbliżyli się do West Hamu na jeden punkt, z kolei The Toffees nadal mają tylko dwa "oczka" przewagi nad strefą spadkową.