Niespodzianka weekendu według danych: Tottenham i Marsylia zamierzają zaskoczyć faworytów
Arsenal - Tottenham, niedziela, 15:00
Kilka dni temu obecny prezes Spurs, Daniel Levy, powiedział na spotkaniu z kibicami i dziennikarzami: "Powiem to prosto: Mamy z powrotem nasz Tottenham". I całkiem możliwe, że na sali nie było wówczas nikogo, kto mógłby zaprzeczyć jego opinii. Drużyna, pod wodzą nowego trenera Ange Postecoglou, bawi Premier League ofensywnym futbolem, który przyniósł jej 13 punktów w pierwszych pięciu kolejkach i tymczasowe drugie miejsce w tabeli.
Chociaż w tak małej próbce gier czynnik szczęścia lub pecha nadal odgrywa ważną rolę, pod względem liczb Tottenham radzi sobie jak dotąd bardzo dobrze. W porównaniu ligowym ma największą liczbę strzałów, największą liczbę podań kierowanych w strefę nie dalej niż 20 metrów od bramki przeciwnika i drugą najwyższą intensywność pressingu. Jego aktywność w ostatniej tercji jest ogromna i do tej pory sprawiała problemy każdemu z przeciwników.
W szóstej kolejce Spurs staną jednak przed największym jak dotąd wyzwaniem. Zarówno pod względem jakości przeciwnika, jak i oczekiwań, które wiążą się z nadchodzącym meczem. W kolejnej odsłonie derbów północnego Londynu zdecydowanym faworytem bukmacherów jest Arsenal, ale jego potknięcie nie byłoby aż tak dużym zaskoczeniem. Choć drużyna trenera Mikela Artety może pochwalić się najlepszą obroną pod względem jakości stwarzanych szans, to należy pamiętać, że większość jej terminarza to mecze z Nottingham, Crystal Palace, Fulham i Evertonem.
Czyli drużynami, których ofensywa zdecydowanie nie należy do najbardziej renomowanych. Ponadto, w szeregach The Gunners wciąż brakować będzie kontuzjowanego pomocnika Thomasa Partey'a, a zatem weekendowy mecz da znacznie pełniejszy obraz rzeczywistego stanu ich defensywy. Tottenham tymczasem strzela średnio prawie dwie bramki na mecz, co jest czwartym najlepszym wynikiem za Manchesterem City, Brighton i borykającą się z problemami Chelsea.
Zespół Artety, również z tego powodu, będzie prawdopodobnie starał się grać tak pragmatycznie, jak to tylko możliwe, utrzymując się przy piłce i dostosowując taktykę, aby nie dać Tottenhamowi zbyt wiele miejsca na szybkie kontrataki. Jeśli jednak goście pierwsi strzelą gola, ostrożność będzie wskazana. A biorąc pod uwagę entuzjazm, jaki panuje obecnie w obozie Spurs, z pewnością nie jest to nierealny scenariusz.
PSG - Olympique Marsylia, niedziela, 20:45
Choć od Paris Saint-Germain co roku oczekuje się całkowitej dominacji w krajowych rozgrywkach, po pięciu kolejkach obecnego sezonu Ligue 1 drużyna Luisa Enrique dopiero się rozkręca. Choć piąte miejsce z trzypunktową stratą do liderującego AS Monaco nie jest powodem do paniki, klub z pewnością może być zrelaksowany.
Sezon rozpoczął się od remisów z Lorient i Toulouse, w których zespół zdobył tylko jedną bramkę pod nieobecność Kyliana Mbappé. Jeden z najlepszych piłkarzy na świecie potwierdził następnie swoją klasę czterema golami w zwycięskich pojedynkach z Lens i Lyonem, ale w ostatniej kolejce PSG straciło wszystkie punkty w przegranym u siebie 2:3 meczu z Niceą, w składzie z Marcinem Bułką, byłym zawodnikiem paryskiego klubu.
I wynik ten z pewnością nie był fuksem, gdyż to przeciwnik z Lazurowego Wybrzeża stwarzał groźniejsze okazje bramkowe. Paryżanie cierpią obecnie na pewną niekonsekwencję związaną z dużą liczbą letnich przybyć i odejść. Gwiazdy takie jak Messi, Neymar, Sergio Ramos i Verratti opuściły drużynę i choć pojawili się jakościowi zmiennicy, to gdy do dużej rotacji zawodników doda się kontuzje, zaczynają się problemy.
W pojedynku z Niceą zagrało w sumie siedmiu nowych zawodników, do czego należy dodać także stały duet stoperów. Milan Škriniar zdążył zagrać już kilka razy w parze z Marquinhosem, a teraz Danilo Pereira dotrzyma mu towarzystwa dopiero po raz drugi... Przyzwoita drużyna Olympique Marsylii, która do tej pory utrzymywała podobne liczby do PSG w ważnych wskaźnikach ofensywnych i defensywnych, może zatem przynajmniej sprawić kłopoty zdezorganizowanemu przeciwnikowi.
Zbrojovka Brno - Vyškov, sobota 17:00
Wielkie piłkarskie święto szykuje się także w drugiej najwyższej czeskiej lidze, gdzie o prymat w tabeli powalczą lider Vyškov i zajmująca drugie miejsce Zbrojovka Brno. Choć przyjezdni przystępują do meczu w roli faworyta, dane pokazują, że z łatwością mogą pozbawić przeciwnika kompletu punktów. Zmierzą się ze sobą (wraz z Vlašimem) najlepsze ataki ligi, które razem generują 1,6 oczekiwanego gola na mecz.
Podczas gdy ofensywa Brna to w zasadzie jednoosobowe show weterana Jakuba Řezníčka, wśród afrykańskiej enklawy Vyškova błyszczy tegoroczne odkrycie Idjessi Metsoko. Obaj zdołali już zaliczyć siedem celnych trafień. Jeśli Brno zdecyduje się na otwarty futbol, będzie narażone na kontrataki. Tylko Praga Dukla stworzyła więcej groźnych szans od Vyškova z szybkich kontrataków, podczas gdy Brno często staje w obliczu strzałów z takich sytuacji. Jedynie rezerwy Sparty i Ołomuńca, wraz z Vlasimí, gorzej powstrzymują kontrataki.
Brno jak dotąd dominuje w powietrzu i ma najwyższy procent skuteczności zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Vyškov jednak w poprzednich meczach bardzo dobrze bronił się przed zagraniami głową w ostatniej tercji, co jest pozytywną wiadomością dla jego fanów przed rundą finałową.
W defensywie Vyškov ma lekką przewagę. Zajmuje obecnie drugie miejsce pod względem oczekiwanej liczby wpuszczonych bramek. Tylko gracze z Opawy są lepsi w zapobieganiu strzałom z niebezpiecznych obszarów. Brno jest ósme w tej kategorii i powinno strzelić około dwóch bramek więcej niż Vyškov.