Oficjalnie: Liverpool wreszcie kupił pomocnika. Jest to jednak nieoczekiwane nazwisko
O pozyskaniu przez LIverpool pomocnika na najwyższym poziomie mówi się tak naprawdę od kilku okienek transferowych. Endo na pewno nie jest zawodnikiem z najwyższej światowej półki, nie jest też kimś, w kim można pokładać dużą nadzieję na wiele najbliższych lat, ale czy chociaż doraźnie pomoże na problemy Liverpoolu?
The Reds mają ogromne bogactwo w ofensywie, ale za to równie wielką dziurę w środku pola. Latem z Anfield odeszli Fabinho i Jordan Henderson, którzy wybrali grę w Arabii Saudyjskiej, a James Milner podpisał kontrakt z Brighton jako wolny agent. Tym samym w pierwszej kolejce Premier League Jurgen Klopp był zmuszony wystawić w linii pomocy nieprzyzwyczajonego do takiej roli Cody'ego Gakpo.
Fiaskiem zakończyły się próby ściągnięcia do klubu Moisesa Caicedo z Brighton oraz Romeo Lavii z Southampton. Za obu z nich Liverpool był w stanie zapłacić duże pieniądze, ale ostatecznie obaj wybrali Chelsea. Od kilku dni zagraniczni dziennikarze zaczęli więc informować o zainteresowaniu ze strony The Reds japońskim pomocnikiem.
To dość nieoczywisty wybór, ponieważ Endo to 30-latek, który został kupiony za około 22 mln euro z drużyny jeszcze niedawno bijącej się o utrzymanie w Bundeslidze. Stuttgart musiał bowiem ratować swój byt w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech w barażach. Endo był liderem swojego zespołu, grał niemal w każdym spotkaniu i zakładał opaskę kapitańską.
Mimo wszystko jednak na papierze taki transfer nie przekonuje, ponieważ nie wiadomo jak poradzi on sobie z przeskokiem na dużo wyższy poziom. Zapewne będzie w stanie on zająć pozycję defensywnego pomocnika, do gry na której w ostatnim meczu zmuszony był Alexis Mac Allister, ale na pewno nie jest to rozwiązanie wszystkich problemów Kloppa na tej pozycji.