Podział punktów w hicie Premier League. Manchester City z Liverpoolem na remis
Pierwszy celny strzał w meczu oddali goście, choć to Manchester City przejął kontrolę nad spotkaniem i częściej pojawiał się z piłką pod polem karnym The Reds. W 15. minucie gorąco zrobiło się jednak w polu bramkowym Edersona, gdy Brazylijczyk musiał interweniować po strzale głową z bliskiej odległości Darwina Nuneza.
Niestety dla fanów Liverpoolu - była to jednak jedyna groźna sytuacja podopiecznych Jurgena Kloppa przed przerwą. Co prawda Nunez dochodził do innych sytuacji, ale żadna z nich nie groziła na poważnie utratą bramki przez Manchester City.
Gracze Pepa Guardioli zdominowali wydarzenia na boisku i mimo że nie tworzyli zbyt wiele zagrożenia w ataku, to jednak w pełni kontrolowali sytuację i większość czasu spędzali w ataku pozycyjnym. Wykorzystywali też błędy Alissona, który nie był dzisiaj w najlepszej formie z piłką przy nodze.
Najpierw podał we własnym polu karnym do Phila Fodena, po czym musiał bronić uderzenie Anglika. Niedługo później popełnił jednak znacznie większy błąd. Miał piłkę w rękach i długim kopnięciem chciał rozpocząć akcje swojego zespołu. Nie trafił jednak czysto w piłkę i wybił ją około czterdzieści metrów od swojej bramki, w miejsce, w którym nie było żadnego z jego kolegów. Futbolówkę przejął Nathan Ake, który popisał się zaskakująco dobrym jak na siebie dryblingiem i wystawił ją do Erlinga Haalanda, który zrobił co do niego należało i strzałem po dalszym słupku umieścił piłkę w siatce.
Wszystko to miało miejsce w 27. minucie, a do przerwy gra za bardzo się nie zmieniła. Na lewym skrzydle Obywateli bardzo aktywny był Jeremy Doku, ale z jego imponujących dryblingów nie tworzyły się realne szanse na bramki dla gospodarzy. Liverpool miał za to spory problem z kreowaniem swoich akcji ofensywnych. W środku pola jedyną dobrze radzącą sobie postacią był Dominik Szoboszlai, a zupełnie niewidoczni byli Mohamed Salah czy Diogo Jota.
Liverpool zaczął drugą połowę nieco ofensywnie, o czym świadczyła liczba rzutów rożnych wykonywanych przez zawodników w czerwonych koszulkach. Mimo że dośrodkowań z narożnika było w tym okresie kilka, ani jedno nie przyniosło jednak większego zagrożenia bramki.
Swoje ataki po cichu przeprowadzali też jednak gospodarze. W całkiem niezłej sytuacji przy strzale z kilkunastu metrów pomylił się Julian Alvarez, a swojej okazji nie wykorzystał także grasujący w polu karnym Haaland.
Później gra się bardziej ustabilizowała i żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie przewagi. Najlepszą okazję w tym okresie miał w 72. minucie Nunez, który starał się pokazywać w polu karnym Edersona i tym razem znalazł sprytne podanie od Salaha, ale jego strzał z ostrego kąta został zatrzymany przez Brazylijczyka.
Ten nie miał jednak nic do powiedzenia kilka minut później, gdy w ofensywie The Reds pokazał się Trent Alexander-Arnold. Anglik nie pojawił się jednak na skrzydle, a bardziej w centralnym pasie boiska. Dostał podanie od Salaha wchodząc w pole karne, po czym szybko zdecydował się na oddanie strzału po ziemi. Futbolówka minęła wszystkich stojących na jego drodze obrońców, a także interweniującego Edersona i znalazła się w siatce, a tym samym Liverpool doprowadził do wyrównania.
Do samego końca oba zespoły walczyły o pełne trzy punkty, o czym najlepiej świadczą wydarzenia z ostatnich minut spotkania. Sędzia doliczył aż osiem minut, a w 97. minucie spotkania Haaland uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka minimalnie minęła słupek bramki Alissona. Chwilę później futbolówka pod drugim polem karnym dotarła do Luisa Diaza, ale po jego nieudanym kontakcie z piłką sędzia zagwizdał po raz ostatni, a Manchester City i Liverpool podzielili się dzisiaj punktami!