Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Remis w hicie Premier League. Kiwior nie zatrzymał Liverpoolu

Hubert Nowicki
Remis w hicie Premier League. Kiwior nie zatrzymał Liverpoolu
Remis w hicie Premier League. Kiwior nie zatrzymał LiverpooluADRIAN DENNIS/AFP
Dziewiątą kolejkę Premier League kończył hit na Emirates Stadium, gdzie w delegację przyjechał Liverpool. Na emocje nie mogliśmy narzekać, a ostatecznie stanęło na remisie 2:2. Nieoczekiwanie ponad pół godziny gry rozegrał Jakub Kiwior.

Wielkie hity mają to do siebie, że albo się szybko rozkręcają, albo z czasem trenerzy zaczynają rozstawiać swoje pionki na szachownicy i oglądamy mało ekscytujące dla wielu partie szachów, które ciągną się w nieskonczoność. Tym razem nie było jednak wątpliwości - Ben White już w dziewiątej minucie posłał długie podanie na wolne pole do Bukayo Saki, ten ograł w pojedynku jeden na jednego Andrew Robertsona i potężnym strzałem wyprowadził Arsenal na prowadzenie 1:0. 

Kilka chwil później Liverpool mógl odpowiedzieć za sprawą niefrasobliwości Mikela Merino, który źle przyjął piłkę za swoim polem karnym, a do niej od razu doskoczył Mohamed Salah, który od razu poszukał okienka bramki Davida Rayi. Egipcjanin nie trafił, a później okazało się, że był to jego jedyny akcent w pierwszej połowie, podczas gdy Merino miał jeszcze swój wielki moment. 

Niemniej jednak The Reds dość szybko wyrównali za sprawą stałego fragmentu gry. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Trent Alexander-Arnold, wrzutkę głową przedłużył Luis Diaz, a z dwóch metrów głową piłkę wpakował ją do sieci Virgil Van Dijk. Goście do przerwy wyglądali jednak od tego momentu bezradnie i to Arsenal decydował o losach na boisku. 

Thomas Partey zupełnie wyłączył z gry Diaza, a pomocnicy Liverpoolu nie istnieli na tle Merino i Declana Rice'a. W środku pola świetnie czuł się Trossard, a w pojedynkach jeden na jeden w bocznych strefach popłoch w działaniach obrony Liverpoolu siali Saka i Gabriel Martinelli. 

Ostatnie minuty pierwszej połowy należały do środkowych pomocników Kanonierów, jednak stało się to przy pomocy stałego fragmentu gry. Rice dośrodkowywał bowiem piłkę w pole karne, a tam znalazł się Merino, który głową strzelił dziś swojego pierwszego gola dla Arsenalu. VAR długo badał sytuację i szukał spalonego, ale ostatecznie go nie znalazł i podopieczni Mikela Artety schodzili na przerwę przy wyniku 2:1.

Statystyki z meczu Arsenal - Liverpool
Statystyki z meczu Arsenal - LiverpoolOpta by StatsPerform

Druga połowa to jednak zupełnie inne oblicze gry. Tym razem gra toczyła się na połowie Arsenalu, a futbolówka była w posiadaniu Liverpoolu, czyli całkowicie odwrotnie niż w pierwszej części gry. Krótko po przerwie Diaz przypomniał o swojej obecności na boisku i przeprowadził świetny rajd wzdłuż linii końcowej, który skończył tuż koło słupka bramki Arsenalu, a to dodało gościom animuszu. 

Aktywniejszy zrobił się Salah, a swoje w ataku próbował też robić Darwin Nunez. Tymczasem Kanonierzy zaczęli się sypać. I to dosłownie. Najpierw uraz zgłosił Gabriel, który narzekał na ból kolana, więc w jego miejsce na murawie w 54. minucie zameldował się Jakub Kiwior. Niedługo później kontuzję zgłosił z kolei Jurrien Timber i w defensywie Arsenalu pod nieobecność Williama Saliby, Riccardo Calafioriego i Takehiro Tomiyasu musiał pojawić się 18-letni Myles Lewis-Skelly. 

Takie zmiany nie poprawiały oczywiście płynności akcji gospodarzy, a Liverpool mógł snuć swoje plany o małej remontadzie. Wreszcie w 81. minucie goście doczekali się błędów w obronie rywali. Nunez wybiegł na wolne pole, bo piłki nie przechwycił Kiwior, z kolei Salah zszedł do środka, czym zupełnie zgubił Bena White'a. Egipcjanin dostał w polu karnym piłkę od Urugwajczyka i pewnie w swoim stylu strzelił gola lewą nogą. 

Aktualna czołówka tabeli Premier League
Aktualna czołówka tabeli Premier LeagueFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen