Sensacja na Anfield! Liverpool oddala się od mistrzostwa Anglii
Podopieczni Jurgena Kloppa podejmowali u siebie Crystal Palace zaledwie trzy dni po upokarzającej porażce w Lidze Europy z Atalantą 0:3. Tamto spotkanie znacznie utrudnia walkę Liverpoolu o awans do półfinału europejskich rozgrywek, więc można było zakładać, że gracze z czerwonej części miasta Beatlesów stłamszą rywali i wykonają kolejny krok w walce o jakże ważne mistrzostwo Anglii.
Spotkanie zaczęło się jednak zupełnie odwrotnie, ponieważ już w 14. minucie Orły wyszły na prowadzenie. Gracze Oliviera Glasnera przeprowadzili sprawnie akcję prawą stroną boiska, Michael Olise wypuścił na skrzydle Tyricka Mitchella, a ten dograł przed bramkę do Eberechiego Eze, który zupełnie niekryty oddał strzał stojąc kilka metrów od bramki gospodarzy.
Od tego momentu ci zaczęli walkę o zdobycie bramki wyrównującej. I trzeba im przyznać, że naprawdę się starali i byli bliscy doprowadzenia do remisu jeszcze przed przerwą. Najpierw po zamieszaniu podbramkowym w 27. minucie w poprzeczkę trafił Wataru Endo, a dwie minuty później kapitalną interwencją po ekwilibrystycznym strzale z bliskiej odległości Luisa Diaza popisał się Dean Henderson. Okazało się, że nie była to pierwsza parada Anglika dzisiejszego popołudnia.
Goście nie zamknęli się jednak w swoim polu karnym i próbowali kontratakować, a bardzo blisko podwyższenia wyniku po poślizgnięciu się Virgila Van Dijka był Jean-Philippe Mateta. Francuz zdecydował się jednak podcinać piłkę nad Alissonem, a Brazylijczyka na linii bramkowej zdążył zaasekurować Andrew Robertson, który wybił piłkę tańczącą na linii.
Po przerwie oglądaliśmy drugi odcinek tego samego serialu. Już w 56. minucie Liverpool miał kolejną wyśmienitą okazję, tym razem za sprawą Darwina Nuneza, który znalazł się w zamieszaniu podbrakowym w świetnej sytuacji, podobnej do tej Endo z pierwszej połowy. Urugwajczyk trafił czysto w piłkę i huknął na bramkę, która znajdowała się tuż przed nim, ale trafił idealnie w kolano Hendersona, po odbiciu od którego piłka polecaiała nad poprzeczką.
W dalszej części spotkania The Reds mieli kolejne sytuacje, ale wszystkie próby spełzły na niczym. Strzał Diogo Joty blokował Nathaniel Clyne, uderzenie Salaha z najbliższej odległości w samej końcówce wyblokował Mitchell, a po drodze świetną okazję zmarnował Curtis Jones, który biegł sam na sam w kontrze, ale nie zmusił Hendersona do interwencji, ponieważ w ogóle nie trafił w bramkę, a piłkę posłał obok słupka.
W międzyczasie zawodnicy Crystal Palace wypatrywali swoich szans, a ponownie wynik mógł podwyższyć Mateta, który jednak z bliska trafił w interweniującego Alissona.
Ostatecznie zupełnie niespodziewanie goście z Londynu wywożą z Anfield trzy punkty, a Liverpool nie powiększa swojego dorobku w tabeli. Tym samym podopieczni Kloppa spadają za Manchester City, który wygrał wczoraj z Luton, a także mogą stracić dystans do Arsenalu, który jeszcze dziś zmierzy się z Aston Villą.