Siedem goli w niebywałym meczu w Premier League. Fabiański wpuścił trzy bramki
Mecz rozpoczął się idealnie dla gospodarzy, ale potem zupełnie stracili oni nad nim panowanie. Już w szóstej minucie Alexander Isak wykorzystał rzut karny pokonując Alphonse'a Areolę po faulu Vladimira Coufala na Anthonym Gordonie. Na następnego gola Sroki musiały jednak czekać aż do 77. minuty.
Do tego czasu strzelali tylko goście, a zaczął Michael Antonio, który dostał cudowne podanie od Lucasa Paquety. Brazylijczyk minął nim całą linię obrony Newcastle, a Jamajczykowi wystarczyło pokonać bramkarza. Do przerwy było jednak 1:2, bo w 54. minucie drugą najpóźniej strzeloną bramką w pierwszej połowie w historii Premier League popisał się Mohammed Kudus.
Sędzia doliczył do pierwszej części gry aż 10 minut, ponieważ wyjątkowo długo trwała pomoc udzielana Jamalowi Lascellesowi, który musiał opuścić boisko, a dochodziło także do innych urazów, które przeciągały grę. Jeden z nich dotyczył Areoli, który jednak dokończył pierwszą połowę meczu, ale jeszcze przed upływem 40 minut spotkania na rozgrzewkę ruszył Łukasz Fabiański.
Polski bramkarz zameldował się na placu gry od startu drugiej połowy i wszystko wyglądało dla niego i jego zespołu idealnie. W 48. minucie kontrę wykorzystał bowiem Jarrod Bowen i West Ham objął jeszcze bardziej komfortowe prowadzenie. Mało tego, w szeregach Newcastle dochodziło do prawdziwej rewolucji spowodowanej kontuzjami.
Do zmienionego przed przerwą Lascellesa dołączył Miguel Almiron, który sam pojawił się na murawie w 56. minucie. Eddie Howe postanowił też zdjąć Emila Kraftha, który w pierwszej połowie wszedł na murawę za wspomnianego Lascellesa. Na domiar złego na uraz narzekał też Fabian Schar, ale musiał dokończyć spotkanie, ponieważ menedżer gospodarzy nie miał więcej dostępnych zmian.
W obliczu tego wszystkiego zawodnicy Newcastle mieli problem ze stwarzaniem zagrożenia pod bramką rywali, dlatego Fabiański miał spokojne popołudnie. Zmieniło się to w 77. minucie, gdy Kalvin Phillips sfaulował w swoim polu karnym Gordona, a sędzia po analizie VAR przyznał gospodarzom kolejny rzut karny. Isak uderzył podobnie jak za pierwszym razem, w swoją lewą stronę niskim uderzeniem, a Fabiański rzucił się w drugim kierunku. Newcastle traciło już tylko jedną bramkę.
Wtedy w 83. minucie szwedzki napastnik popisał się pięknym podaniem na wolne pole do Harveya Barnesa, a Anglik wygrał spotkanie sam na sam z Polakiem i doprowadził do remisu. Ten sam Barnes został bohaterem meczu, ponieważ w 91. minucie huknął z 20 metrów, a strzału nie zdołał obronić Fabiański.
Newcastle wróciło z bardzo dalekiej podróży i tym samym pokonało West Ham 4:3. W dalszej części doliczonego czasu gry piłkę meczową miał Tomas Soucek, ale nie zdołał on trafić do bramki... klatką piersiową. Drugą żółtą kartkę za odkopnięcie piłki zobaczył za to Gordon.