Skuteczny Manchester United wygrywa z bezradnym Evertonem
Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami piłkarze Czerwonych Diabłów ruszyli do ataku już od pierwszego gwizdka sędziego Mike'a Olivera. W końcu ich celem jest gra w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie, a do tego niezbędne jest gromadzenie kolejnych punktów do tabeli Premier League.
W 7. minucie spotkania pierwsze poważne ostrzeżenie wysłał Marcus Rashford. Jego strzał był jednak zbyt słaby, dlatego Jordan Pickford nie miał większych problemów z obroną.
O wiele groźniej było pięć minut później, kiedy Antony otrzymał precyzyjne podanie i uderzył z krawędzi pola karnego. W tej sytuacji zespół Evertonu przed stratą gola uratował słupek. Sekundy później swoją szansę zmarnował Aaron Wan-Bissaka, którego strzał przeleciał obok bramki rywali.
Swoje okazje mieli także podopieczni Seana Dyche'a. W 19. minucie w szybko rozegranej akcji Dwight McNeil zagrał do Ellis Simmsa, ale 22-letni pomocnik nie trafił w bramkę Davida de Gei. To była doskonała okazja, by otworzyć wynik meczu i jednocześnie sprawić sporą niespodziankę.
W kolejnej fazie spotkania szanse mieli Antony oraz Rashford, ale przy obu strzałach doskonałymi interwencjami popisał się golkiper The Toffees.
W 36. minucie kibice Manchesteru United w końcu mieli okazję do radości. Piłkarze Erika ten Haga znów zagościli pod polem karnym przeciwników. Początkowo trudno było im przebić się przez szczelną defensywę, ale w końcu świetne podanie do Scotta McTominaya posłał Jadon Sancho, a pomocnik umieścił piłkę w siatce. To kolejne trafienie 26-latka, który w ostatnich tygodniach zdobywał bramki także dla reprezentacji Szkocji.
Przed przerwą fantastyczną szansę na podwyższenie prowadzenia miał Antony, ale w tej sytuacji ponownie czujność zachował golkiper reprezentacji Anglii.
Skuteczny rezerwowy, uraz Rashforda
W drugiej odsłonie spotkania gospodarze obniżyli nieco tempo gry, choć nadal dominowali w każdym jej aspekcie. W pełni kontrolowali przebieg meczu i rzadko dopuszczali rywali pod własne pole karne. Inna sprawa, że zawodnicy Evertonu nie mieli pomysłu na sforsowanie obrony Czerwonych Diabłów.
W 67. minucie dobrą sytuację do zdobycia bramki miał Bruno Fernandes, ale Pickford tego dnia prezentował najwyższą formę.
Chwilę później nie miał jednak większych szans. Błąd w defensywie Evertonu popełnił kapitan, Seamus Coleman. Obrońca źle przyjął piłkę, która uciekła spod jego nóg i trafiła prosto do Rashforda. 25-latek posłał ją do wychodzącego na czystą pozycję Anthonego Martiala, który sprytnym strzałem z bliskiej odległości pokonał bramkarza The Toffees.
W dalszej części meczu na boisku działo się już niewiele, ale zabawę fanom gospodarzy z pewnością zepsuła nieco kontuzja Rashforda. W 81. minucie piłkarz opuścił murawę z grymasem bólu, a zastąpił go Wout Weghorst. Urazu prawdopodobnie nabawił się także Harry Maguire. O tym, czy i jak poważne są to kontuzje, dowiemy się prawdopodobnie w ciągu najbliższych godzin.