Wolves pokonali u siebie Chelsea w jedynym tegorocznym wigilijnym starciu Premier League
Po 28 latach bez piłki ligowej w wigilię Bożego Narodzenia, początkowe etapy tego starcia z pewnością nie były warte czekania. "Mało porywający" to chyba najlepsze określenie słabego początku w wykonaniu obu drużyn, jakby obie były bardziej skupione na przygotowaniach do świąt w domu. Klarowne okazje w pierwszej połowie były na wagę złota i tak naprawdę dopiero tuż po upływie półgodziny obie strony wypracowały sobie klarowną sytuację.
Był zresztą element szczęścia, gdy Chelsea w końcu to zrobiła, ponieważ João Gomes został wybrany przez Raheema Sterlinga, ale kiedy ten galopował swobodnie na bramkę, samolubnie zdecydował się zaryzykować strzał, choć miał Cole'a Palmera i Nicolasa Jacksona na pozycjach. W efekcie zobaczył, że jego pocisk został zatrzymany przez José Sá.
Ataki Wolves były sporadyczne, ale przed przerwą wciągnęli się w grę i byli desperacko bliscy zdobycia niespodziewanego prowadzenia, gdy Hwang Hee-chan przedarł się z tyłu i uderzył tuż nad poprzeczką. To z pewnością zachęciło gospodarzy, którzy wyszli z szatni z nową nadzieją i byli bardzo blisko zdobycia bramki otwierającej wynik, gdy oszałamiający Đorđe Petrović zatrzymał Totiego Gomesa z bliskiej odległości.
Była to jednak tylko chwilowa ulga dla Chelsea, która zaledwie kilka minut później straciła bramkę. Dośrodkowanie Sarabii z rzutu rożnego w 51. minucie wbił w narożnik bramki Mario Lemina. W tym momencie Mauricio Pochettino miał już dość i dokonał podwójnej zmiany, która niemal natychmiast przyniosła korzyści, gdy strzał Christophera Nkunkuzostał wybroniony przez Totiego.
Zawodnicy z pola broniący na linii stawali się motywem przewodnim dla Wolves, którym jeszcze jeden blok w ostatniej chwili uratował prowadzenie: Craig Dawson wślizgnął się instynktownie, aby zatrzymać próbę Sterlinga. Zapłacił za to cenę - później utykał.
Aż 11 minut doliczonego czasu gry oznaczało, że mecz jeszcze się nie skończył. Wolves myśleli, że zamknęli jego losy, gdy Matt Doherty w 93. minucie najszybciej zareagował na samotną piłkę w polu karnym, strzelając swojego pierwszego gola w lidze od czasu powrotu do klubu.
Nie wszystko poszło po ich myśli, ponieważ Nkunku uderzył kilka minut później, zaliczając efektowne wykończenie. Ale było to zbyt mało i zbyt późno dla Chelsea, która nie była w stanie powstrzymać Wolves przed zapewnieniem sobie zwycięstwa. Wygrana zrównała ich punktami z Chelsea przed świętami Bożego Narodzenia.