Manchester City pokonał Chelsea dzięki bramce Silvy i zagra w finale Pucharu Anglii
Spotkanie rozgrywane na legendarnym stadionie Wembley w Londynie lepiej rozpoczęła ekipa The Blues. Podopieczni Mauricio Pochettino chcieli wykorzystać zmęczenie rywali wymagającym ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Realem Madryt i od razu rzucili się do ataku. Sporo zagrożenia sprawiał szczególnie znajdujący się w imponującej formie Cole Palmer, który jeszcze niedawno był zawodnikiem klubu z Etihad Stadium. Drużyna Pepa Guardioli pierwszą dogodną okazję stworzyła sobie dopiero po kwadransie gry, ale Philowi Fodenowi nie udało się trafić w bramkę z ostrego kąta.
W kolejnej fazie gra toczyła się głównie w środku pola, a kiedy zawodnicy tworzyli kolejne sytuacje, sędzia odgwizdywał pozycję spaloną - tak było w przypadku szans Juliana Alvareza, Malo Gusto czy Bernardo Silvy. Tuż przed upływem pół godziny rywalizacji doskonałą okazję miał Nicolas Jackson. Senegalski napastnik chciał sprytnie minąć bramkarza, ale przy tym zapędził się zbyt blisko linii końcowej.
Przed przerwą po wymanewrowaniu obrońców na strzał z pola karnego zdecydował się Palmer, jednak Stefan Ortega wykazał się refleksem i zatrzymał piłkę lecącą w lewy dolny róg jego bramki.
Po zmianie stron niemiecki golkiper znów uratował swoją drużynę, interweniując dwukrotnie po strzałach Jacksona. Po drugiej stronie boiska koncentrację przy strzale Fodena zachował z kolei Djordje Petrović.
Następnie doszło do dwóch kontrowersyjnych sytuacji. Najpierw po strzale z rzutu wolnego piłka odbiła się od ręki Jacka Grealisha, a chwilę później na skraju szesnastki Kyle Walker starł się z Jacksonem. W obu przypadkach arbiter nie wskazał na jedenasty metr, co oczywiście skończyło się sporymi pretensjami z obozu Chelsea.
W 66. minucie na placu gry pojawił się Jeremy Doku i podobnie jak w starciu z Królewskimi, stwarzał sporo zagrożenia po swoich rajdach prawą stroną boiska. W 84. minucie to właśnie po wspólnej akcji Belga i jego rodaka Kevina de Bruyne do siatki trafił Bernardo Silva, wykorzystując mocne dośrodkowanie po ziemi od doświadczonego pomocnika.
The Blues mieli niewiele czasu na odrobienie strat, dlatego od razu ruszyli w stronę bramki Obywateli. Mimo aż ośmiu doliczonych minut nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, dlatego to Manchester City melduje się w wielkim finale Pucharu Anglii, który zostanie rozegrany 25 maja. Rywala zespołu Guardioli wyłoni jutrzejsze starcie Coventry z Manchesterem United.