Algieria i Tunezja znów zawodzą w Pucharze Narodów Afryki, Angola bliska awansu
Algieria - Burkina Faso 2:2
Pierwszą okazję miał Algierczyk Youcef Belaili, posyłając groźny strzał w prawy górny róg, ale poradził sobie z nim Hervé Koffi. Po niedokładnym zagraniu Ogierów Mahrez znalazł się sam przed bramkarzem, ale obrońca Edmond Tapsoba prawidłowo ocenił sytuację i zdołał wybić piłkę algierskiemu napastnikowi.
Obrona Burkina Faso musiała następnie poradzić sobie z kolejnym problemem, gdy kolega z drużyny zderzył się z bramkarzem Koffim i Bounedjah uderzał do pustej siatki. Nie trafił jednak w bramkę! Ogiery jako pierwsze zdobyły bramkę. Mohamed Konaté odnalazł wysokie dośrodkowanie od Abdoula Tapsoby w trzeciej minucie doliczonej do pierwszej połowy i głową umieścił piłkę za zaskoczonym algierskim bramkarzem.
Północnoafrykańczycy potrzebowali jednak zaledwie sześciu minut po przerwie, by wyrównać - Bounedjah znalazł odbitą piłkę w polu karnym i z łatwością wpakował ją do siatki. Prowadzenie Burkina Faso odzyskał Traoré, który nie zmarnował rzutu karnego podyktowanego po faulu w polu karnym i posłał piłkę w środek siatki.
Algierczycy dali z siebie wszystko w końcówce i ostatecznie zdołali przynajmniej wyrównać stan meczu po główce Bounedjaha.
Mauretania - Angola 2:3
Pierwszą poważną szansę zmarnował w 17. minucie Pape Ibnou Ba, który z obiecującej pozycji główkował nad bramką Angoli. Tuż przed upływem półgodziny napastnik grający na co dzień w drugiej lidze francuskiej zmarnował kolejną świetną okazję. Jego niezdecydowanie mogło być tym bardziej niefortunne, że w 30. minucie Gelson Dala wyprowadził byłą portugalską kolonię na prowadzenie. Po rzucie rożnym podbił piłkę w powietrzu i akrobatycznym wolejem pokonał bramkarza.
Tuż przed przerwą Sidi Bouna Amar popisał się jednak piękną solową akcją między kilkoma obrońcami, którą zakończył precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę. To nie koniec dramaturgii pierwszej połowy, ponieważ w doliczonym czasie każda z drużyn mogła dołożyć jeszcze po jednym golu. Obie szanse zostały jednak zmarnowane.
W 50. minucie dublet skompletował Gelson Dala. Kanonier, rozgrywający swój trzeci sezon w Katarze, wykorzystał niefrasobliwość obrony Mauretanii i wygodnie przerzucił piłkę nad bramkarzem. Kolejny cios reprezentantom islamskiego kraju zadał Gilberto, którego strzału odbitego od obrońcy z ostrego kąta nie był w stanie wyłapać Babacar Niasse.
Przed upływem godziny gry znów padł jednak gol, po tym jak Aboubakary Koita kąśliwym strzałem z dystansu pokonał bramkarza Angoli. W 73. minucie Gelson Dala mógł ponownie dodać swojej drużynie pewności siebie, ale jego strzał na bliższy słupek nie trafił w czujnego Niasse.
Tunezja - Mali 1:1
Plany Tunezji na rehabilitację za historyczną porażkę z Namibią pokrzyżował pod koniec pierwszych dziesięciu minut Lassine Sinayoko. Napastnik francuskiego Auxerre prześlizgnął się przez obronę północnoafrykańskiego kraju i strzałem przy słupku wyprowadził Mali na prowadzenie.
Prowadzenie Mali nie trwało jednak długo, gdyż 10 minut później Rafia dośrodkował z lewej strony i strzałem z pierwszej piłki minął Djigui Diarrę.
Po wyrównaniu, publiczność w Korhogo oglądała ostrożną walkę pozbawioną klarownych sytuacji, a wynik nie uległ zmianie ani do przerwy, ani po niej. Tunezyjczycy mają teraz zaledwie punkt po dwóch kolejkach i czeka ich ciężka walka o ewentualny awans. Dla Mali remis to wystarczająco dużo, by do ostatniego meczu grupowego szykować się z pozycji lidera.
